Jeśli Rosja zdecyduje się na eskalację wojny przeciwko Ukrainie, to jej celem może być okupacja Charkowa - stwierdził prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski w wywiadzie dla „Washington Post”. Dodał, że zajęcie drugiego największego miasta kraju byłoby „początkiem wojny na dużą skalę”.
- Realistycznie rzecz biorąc, jeśli Rosja zdecyduje się zwiększyć swoją eskalację, oczywiście zrobi to na tych terytoriach, gdzie historycznie są tam ludzie, którzy mają związki rodzinne z Rosją. Charków, który jest pod kontrolą władz Ukrainy, może być okupowany - powiedział Zełenski pytany o scenariusze ewentualnej rosyjskiej inwazji.
Prezydent dodał, że Rosja zapewne uzasadni to obroną rosyjskojęzycznych mieszkańców, a po doświadczeniu z 2014 roku i zajęciu Krymu, „wiemy, że to możliwe i może się stać”.
Czytaj: Blinken: Rosja odpowie za cyberataki i inne działania przeciw Ukrainie
- Ale nie wiem, co zrobią, bo to są wielkie miasta. Charków ma ponad milion mieszkańców. To nie będzie po prostu okupacja, to będzie początek wojny na dużą skalę - ocenił Zełenski.
Ukraiński przywódca ostrzegł prezydenta Rosji Władimira Putina, że jakiekolwiek wojenne zwycięstwo będzie krótkotrwałe i poradził mu, że będąc w zaawansowanym wieku, powinien myśleć o tym, co po sobie pozostawi.
- W 2014 roku byliśmy przyjaciółmi; dzisiaj jesteśmy na wojnie. Myślę, że Putin ma wielką szansę, by zgodzić się na pokojowe rozwiązanie, by usiąść przy stole i znaleźć kompromis - powiedział Zełenski, zastrzegając jednak, że „nikt nie zapomni o Krymie”.
Prezydent Ukrainy stwierdził też, że próby Rosji obalenia jego rządu i zastąpienie kolaboracyjnymi władzami spełzną na niczym, bo nawet jeśli to się uda, będzie to najkrócej urzędujący rząd w historii. - Ludzie po prostu tego nie zaakceptują. Może Putin myśli, że większość Ukraińców popiera go i jego politykę. Myślę, że to wielki błąd tak myśleć - powiedział Zełenski.
Czytaj: Polska wspiera Ukrainę. Nie będzie zgody na agresywną politykę Rosji
Pytany o to, czy pomoc wojskowa wysłana przez USA jest wystarczająca, Zełenski odpowiedział przecząco, choć przyznał, że wsparcie ze strony administracji prezydenta Joe Bidena jest „silniejsze niż wcześniej”. Ostrzegł jednak, że jeśli Ukraina zostanie pozostawiona sama sobie, „będzie to błąd całego świata”.
- Świat nie będzie taki sam jeśli dojdzie do wojny, Europa na pewno nie będzie taka sama - ocenił Zełenski.
„Washington Post” zaznacza, że do rozmowy doszło w środę, jeszcze przed konferencją prasową prezydenta Bidena, podczas której zasugerował on, że „mniejsze wtargnięcie” Rosji na Ukrainę może spotkać się ze słabszą odpowiedzią Zachodu.