Podczas manifestacji antyrządowej w San Cristobal w poniedziałek wieczorem zginął od kul 24-letni student, dwie osoby zostały ranne - poinformował burmistrz miasta. Od lutego w protestach w kraju zginęło 21 osób.
– Zabity student – Daniel Tinoco – i ranni manifestanci padli ofiarą zamaskowanych napastników, którzy ostrzelali grupę studentów, jeżdżąc wokół niej samochodami lub na motorach – dodał burmistrz Canil Ceballos.
Dziennik "Ultimas Noticias" podał, powołując się na radnego San Cristobal Jose Garcię, że napastnicy na motorach zaatakowali też później studentów, którzy zorganizowali nocne "czuwanie w tym miejscu, gdzie(...) fatalnie postrzelony został Daniel Tinoco".
Według burmistrza ludzie, którzy zaatakowali tłum, mogą należeć do bojówek zwanych "colectivos", w których skład wchodzą młodzi ludzie popierający lewicowy rząd.
Lider wenezuelskiej opozycji Henrique Capriles napisał na swoim koncie na Twitterze: "Informujemy, że również dziś zamordowany został następny student, Daniel Tinoco. Pokój jego duszy!".
Od 12 lutego w San Cristobal, Caracas i wielu innych miastach kraju odbywają się masowe demonstracje, głównie z udziałem młodzieży gimnazjalnej i uniwersyteckiej, przeciwko polityce rządu partii socjalistycznej w sferze socjalnej i upaństwowieniu znacznej części przedsiębiorstw.
Według protestujących jest ona odpowiedzialna m.in. za wywołanie kryzysu gospodarczego i 50-procentowej inflacji oraz ograniczenie wolności słowa poprzez przejęcie kontroli nad znaczną częścią wenezuelskich mediów.
W San Cristobal protesty były początkowo reakcją na gwałt na młodej dziewczynie, jednak przerodziły się one w rewoltę studentów oskarżających rząd prezydenta Nicolasa Maduro o niezdolność do zapewnienia obywatelom bezpieczeństwa. Manifestacje w wielu miastach Wenezueli organizowane są niemal codziennie i mają one pełne poparcie politycznej opozycji. Podczas protestów często dochodzi do aktów agresji.