Dane z radarów wojskowych sugerują, że zaginiony samolot linii Malaysia Airlines obrał celowo kierunek nad Półwyspem Malajskim ku archipelagowi Andamanów - powiedziały źródła zaznajomione ze śledztwem, cytowane przez agencję Reutera.
Dwa źródła powiedziały, że niezidentyfikowany samolot leciał trasą między dwoma punktami nawigacyjnymi w chwili, gdy po raz ostatni został uchwycony przez radary wojskowe na północno-zachodnim wybrzeżu Malezji. Śledczy uważają obecnie, że był to zaginiony Boeing 777, kierujący się trasą między nawigacyjnymi punktami orientacyjnymi.
Jak przekazało trzecie źródło - wyższy rangą przedstawiciel policji malezyjskiej - śledczy koncentrują się na teorii, że ktoś, kto umie pilotować, rozmyślnie skierował samolot na inny kurs. "Możemy powiedzieć, że badamy sabotaż z prawdopodobnym porwaniem" - powiedziało to źródło.
W rezultacie, jak podały źródła, nasilono poszukiwania w rejonie Morza Andamańskiego i Oceanu Indyjskiego. Malezja zwróciła się o nieprzetworzone dane z radarów do sąsiednich krajów: Tajlandii, Indonezji i Indii, które mają bazę lotniczą na Andamanach.
Amerykańskie satelity odbierały sygnał z zaginionego samolotu
- Po zniknięciu w sobotę z cywilnych radarów samolot linii Malaysia Airlines wysyłał słabe sygnały, które przez kilka godzin odbierały satelity komunikacyjne - poinformował agencję Associated Press anonimowy amerykański urzędnik. Biały Dom rozważa rozszerzenie poszukiwań zaginionego samolotu na obszar Oceanu Indyjskiego.
Z jego relacji wynika, że samolot nie przekazywał satelitom szczegółowych danych, ale za to wysyłał sygnały, dzięki którym możliwe było nawiązanie kontaktu z nimi kontaktu. Maszyny Boeinga wyposażone są w system, który za pośrednictwem satelit może wysyłać raporty na temat stanu maszyny do jej operatora. Dzięki temu możliwe jest przygotowanie ekip technicznych na lotnisku do przeprowadzenia wymaganego remontu przed lądowaniem samolotu.
Anonimowy rozmówca agencji AP podkreślił, że Malaysia Airlines nie wykupiły takiej usługi, ale ich samolot nadal był zdolny do nawiązywania łączności z satelitami i wysyłał regularne sygnały w odstępie około godziny.
- To podobna sytuacja jak z wyłączonymi telefonami komórkowymi, które nadal wysyłają informacje typu "jestem tutaj" do lokalnej sieci komórkowej - powiedział informator agencji AP. Dodał także, że Boeing miał wystarczającą ilość paliwa aby lecieć jeszcze przez cztery godziny.
Z informacji do jakich dotarła agencja Reutera wynika, że przechwycone przez satelity sygnały nie pozwoliły na zlokalizowanie maszyny, ani określenie kierunku jej lotu. Anonimowi rozmówcy Reutera podkreślają, że nie można nawet wyrokować, czy samolot znajdował się w powietrzu kiedy wysyłał sygnały elektroniczne.
Biały Dom rozważa rozszerzenie poszukiwań zaginionego samolotu linii Malaysia Airlines na obszar Oceanu Indyjskiego. Zdaniem Waszyngtonu taka decyzja jest podyktowana pojawieniem się nowych informacji w sprawie - podkreślono.
Władze Stanów Zjednoczonych nie wykluczają hipotezy, że po godzinie od startu Boeinga 777 z lotniska w Kuala Lumpur maszyna zmieniła kurs i skierowała się na zachód.
- W moim rozumieniu taka sytuacja nie jest przesądzona, ale w oparciu o nowe informacje możemy rozszerzyć obszar poszukiwań na akwen Oceanu Indyjskiego - powiedział rzecznik Białego Domu Jay Carney nie podając przy tym żadnych szczegółów.
Carney dodał, że w tej sprawie władze Stanów Zjednoczonych skonsultują się z Malezją, aby omówić szczegóły operacji. Amerykanie poinformowali także, że w rejon zachodniego wybrzeża Malezji wysłany został niszczyciel USS Kidd, który weźmie udział w akcji poszukiwawczej.
Boeing 777 należący do Malaysia Airlines wyleciał do Pekinu ze stolicy Malezji Kuala Lumpur w sobotę. Godzinę po starcie zniknął z cywilnych radarów nad Morzem Południowochińskim między Malezją a Wietnamem. Cały czas trwają poszukiwania maszyny, na której pokładzie było 239 osób.