Malezyjski premier poinformował, że analiza nowych danych wykazała, iż zaginiony ponad dwa tygodnie temu Boeing 777 malezyjskich linii Malaysia Airlines spadł do wody w południowej części Oceanu Indyjskiego.
Premier Malezji podczas specjalnie zwołanej konferencji poinformował, że w ostatnich dniach wykorzystane zostały analizy "wcześniej nie wykorzystywane w tego typu śledztwach" i to one doprowadziły do "odkrycia nowych informacji dotyczących ścieżki lotu rejsu MH370" z Kuala Lumpur do Pekinu.
- MH370 poleciał wzdłuż korytarza południowego i jego ostatnia zlokalizowana pozycja znajdowała się pośrodku Oceanu Indyjskiego na zachód od Perth. To lokalizacja daleka od wszystkich możliwych lądowisk. Dlatego z głębokim żalem muszę poinformować państwa, że zgodne z nowymi danymi, lot MH370 zakończył się w Oceanie Indyjskim - powiedział.
Premier zapewnił, że rodziny pasażerów zaginionego samolotu zostały wcześniej poinformowane o nowych ustaleniach. - Dla nich ostatnie tygodnie były torturą dla serca. Wiem, że wiadomość ta jest najcięższą z możliwych. Proszę media o uszanowanie ich prywatności - powiedział.
Nie potwierdzono do tej pory lokalizacji, w której mogą znajdować się szczątki samolotu. Na Oceanie Indyjskim na zachód od Australii odkryto obiekty mogące być pozostałościami maszyny; w drodze jest australijski okręt.
Australijski premier Tony Abbott powiedział, że przedmioty - opisywane jako "szare lub zielone okrągłe obiekty" i "pomarańczowy prostokątny obiekt" - namierzono dziś po południu czasu lokalnego. Dodał, że w drodze są też trzy samoloty, które będą prowadzić poszukiwania.
Samolot Boeing 777, w sobotę 8 marca wyleciał do Pekinu ze stolicy Malezji Kuala Lumpur. Godzinę po starcie zniknął z cywilnych radarów nad Morzem Południowochińskim, między Malezją a Wietnamem. Od tego czasu jest poszukiwany. Na pokładzie było 239 osób.