Wybuch amerykańskiej rakiety to nie przypadek
Rakieta z amerykańskim bezzałogowym statkiem transportowym Cygnus, który miał dostarczyć zaopatrzenie na Międzynarodową Stację Kosmiczną (ISS), eksplodowała w ostatni wtorek tuż po starcie. Dziś NASA przyznała się, że to kontrola lotów wysadziła rakietę w powietrze.
O wysadzeniu Antaresa poinformował rzecznik NASA w wywiadzie dla CNN.
Na wysadzenie rakiety w powietrze zdecydowano się, gdy stwierdzono problemy ze startem. Firma obsługująca lot użyła przycisku "autodestrukcja".
Miała to być czwarta misja statku towarowego Cygnus na ISS. Tym razem na jego pokładzie znajdował się ładunek o masie 2300 kg, w tym 32 miniaturowe satelity badawcze, urządzenie do śledzenia meteorytów i zbiornik z tlenem.
Cygnus należał do amerykańskiej prywatnej firmy Orbital Sciences Corp. Wraz z definitywnym wycofaniem ze służby trzy lata temu amerykańskich wahadłowców NASA została pozbawiona własnych środków zaopatrywania ISS. Wymiana członków załogi ISS następuje obecnie wyłącznie za pomocą rosyjskich statków Sojuz.
W zeszłą sobotę na Ziemię powrócił należący do innej amerykańskiej prywatnej firmy, SpaceX, bezzałogowy statek transportowy Dragon, który dostarczył na ISS blisko 1,5 tony zaopatrzenia m.in. sprzęt i materiały do eksperymentów naukowych