Boliwia: będzie druga tura wyborów prezydenckich. Koniec socjalizmu

Boliwia potwierdziła drugą turę wyborów prezydenckich, w której zmierzą się senator opozycji Rodrigo Paz Pereira i były prezydent Jorge „Tuto” Quiroga. Wstępne wyniki, opublikowane przez Najwyższy Trybunał Wyborczy (TSE) na podstawie 92,4% zliczonych protokołów, wskazują na historyczne rozstrzygnięcie, z pominięciem rządzącego Ruchu na rzecz Socjalizmu (MAS).
Według wstępnych danych Systemu Wstępnych Wyników Wyborczych (Sirepre) Najwyższego Trybunału Wyborczego (TSE), obejmujących 92,4% zliczonych protokołów, Boliwia stanie przed nietypową dla siebie drugą turą wyborów prezydenckich. Do walki o najwyższy urząd w państwie staną opozycyjny senator Rodrigo Paz Pereira oraz były prezydent Jorge „Tuto” Quiroga. Pierwsza tura wyborów odbyła się w minioną niedzielę, a jej finałowe rozstrzygnięcie nastąpi w październiku.
Rodrigo Paz Pereira, reprezentujący Partię Chrześcijańsko-Demokratyczną (PDC), prowadzi w dotychczasowym liczeniu głosów z wynikiem 32,2%. Tuż za nim plasuje się Jorge Quiroga (prezydent w latach 2001-2002), kandydat sojuszu Libre, który uzyskał 26,9% poparcia. Oboje kandydaci, będący politycznymi przeciwnikami, zmierzą się w precedensowej w historii Boliwii drugiej turze.
Taka sytuacja jest nietypowa dla Boliwii, gdzie w ostatnich dekadach wybory często rozstrzygały się w pierwszej turze, zwłaszcza w okresie dominacji Ruchu na rzecz Socjalizmu (MAS). Precedensowość wynika także z faktu, że po raz pierwszy od dłuższego czasu MAS nie znalazł się w drugiej turze, co zmienia dotychczasowy krajobraz polityczny kraju.
Po ogłoszeniu wstępnych wyników wyborów, Jorge Quiroga oświadczył, że „długa noc dwóch dekad dobiegła końca”. Stwierdzenie to odnosi się do rządów Ruchu na rzecz Socjalizmu (MAS), który zgodnie z wstępnymi danymi nie zakwalifikował się do drugiej tury. Oznacza to, że po raz pierwszy od dłuższego czasu, prezydencki fotel w Boliwii zostanie obsadzony przez kandydata spoza dominującej partii.
Warto jednak zaznaczyć, że przebieg głosowania nie obył się bez kontrowersji. W Villa Tunari, położonym w tropikalnej części Cochabamby, będącym politycznym i związkowym bastionem byłego prezydenta Boliwii, Evo Moralesa, liczenie głosów naznaczone było okrzykami „nulo, nulo, nulo” (nieważny, nieważny, nieważny). Evo Morales, który nie mógł kandydować w tych wyborach, aktywnie promował kampanię na rzecz anulowania głosowania, co wpłynęło na obraz wyników w niektórych regionach.
Źródło: Republika
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca.
Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.
Jesteśmy na Youtube: Bądź z nami na Youtube
Jesteśmy na Facebooku: Bądź z nami na FB
Jesteśmy na platformie X: Bądź z nami na X