Gen. Roman Polko i analityk wojskowy Konrad Muzyka skomentowali w dzienniku "Fakt" sytuację w obwodzie królewieckim. Obwód ten jeszcze do niedawna był najbardziej zmilitaryzowanym regionem w Europie, zajmując pod tym wzgledem drugie miejsce w świecie - po Korei Północnej. Sytuacja zaczęła się zmieniać po napadzie Rosji na Ukrainę, gdy szereg jednostek z "Krymu 2", jak złowieszczo określają tę bałtycką enklawę rosyjscy generałowie, opuściło obwód, by wziąć udział w agresji. Akcja swoistej demilitaryzacji obwodu królewieckiego trwa nadal; choć tym razem żołnierze opuszczają go, by wesprzeć dziurawą obronę obwodu kurskiego.
Eksperci, z którymi rozmawiał "Fakt" są zgodni: w obecnej sytuacji obwód królewiecki nie stanowi zagrożenia dla sąsiadów, ale nadal jest w arsenale opcji Kremla.
14 sierpnia minister obrony Litwy Laurynas Kasčiūnas w rozmowie z agencją informacyjną BNS poinformował, że Rosja przesunęła kolejne oddziały z obwodu królewieckiego do kurskiego przy granicy z Ukrainą. Tam trwa ofensywa wojsk podległych rządowi w Kijowie, której nie jest w stanie przeciwstawić się armia Putina.
"Mówię do narodu litewskiego: spójrzcie, jak Ukraińcy walczą za was, ponieważ z powodu ich walki Rosja musi wycofać swoje wojska z Królewca. Nazywamy to nawet "demilitaryzacją" Królewca, co dzieje się dzięki odwadze waszych wojskowych, dzięki waszym decyzjom — dodał litewski polityk", co cytujemy za "Faktem".
"To rosyjski przyczółek nazywany "lotniskowcem" ze względu na swoje położenie. Oczywiście zawsze istnieje obawa, czy w wypadku konfliktu Rosja nie będzie chciała go połączyć lądowo z Białorusią. Podczas manewrów Zapad ćwiczono uderzenie przez Białoruś i Litwę w stronę obwodu królewieckiego", mówił "Faktowi" były dowódca GROM gen. Roman Polko, dodając: "Istnieje ryzyko rozlokowania tutaj rakiet różnego zasięgu, ale obecnie armia rosyjska ma deficyty. Przecież w żaden wyraźny sposób Rosja w Królewcu nie zareagowała na akcesję Szwecji i Finlandii do NATO. W przeszłości Kreml wyraźnie manifestował swój sprzeciw w podobnych sytuacjach".
Konrad Muzyka, założyciel ośrodka analitycznego Rochan Consulting, tłumaczył w dzienniku: "Rosja przerzuciła 60-70 proc. potencjału lądowego z obwodu królewieckiego — żołnierzy, czołgi, inne uzbrojenie lądowe. W Królewcu i okolicach jest raczej pusto, jeśli chodzi o wojsko. To jednak proces, który rozpoczął się jeszcze przed pełnoskalową inwazją na Ukrainę i został zakończony pod koniec 2022 r. Obecnie nie ma tam sprzętu, który mógłby zostać wykorzystany w operacji przeciwko Polsce i państwom bałtyckim".
Konrad Muzyka w trakcie rozmowy z "Faktem" przypomniał, że cały potencjał wojsk lądowych Rosji jest obecnie skupionych na Ukrainie. Dotyczy to także obwodu królewieckiego. "Do tej pory w obwodzie królewieckim stacjonowało 6 batalionów z systemami rakietowymi S-400 i 3 z S-300. Nie wiemy, gdzie obecnie są. Były przecieki, że przerzucono je w głąb Rosji, aby wspomagać inwazję na Ukrainę oraz aby bronić kraj przed ukraińskimi atakami lotniczo-rakietowymi", mówił Muzyka w rozmowie z "Faktem".
Źródło: Fakt