- Gazociąg South Stream zapewni UE bezpośredni dostęp do dużych złóż rosyjskiego gazu, to paneuropejski projekt - przekonywał w PE wiceprezes Gazpromu Aleksandr Miedwiediew.
Miedwiediew wziął udział w konferencji nt. South Streamu zorganizowanej w Parlamencie Europejskim przez Natural Gas Europe. Po spotkaniu przemówienie Miedwiediewa rozesłała obsługująca Gazprom w Brukseli firma komunikacyjna GPlus Europe.
W tekście tym czytamy, że South Stream jest "prawdziwie paneuropejskim projektem" i może zapewnić Europie import 63 mld m sześc. gazu rocznie, "tyle, ile (może dostarczyć) siedemset tankowców z gazem skroplonym LNG".
- Europejska produkcja (gazu) spadnie w ciągu następnych dekad i Europa będzie potrzebować więcej importowanego gazu - dodał wiceszef Gazpromu. Poinformował też, że budowa South Streamu będzie kosztować ok. 15 mld euro, z czego - jak spodziewa się rosyjski koncern - 70 proc. pokryją banki i inwestorzy.
- Do niedawna 80 proc. eksportu naszego gazu trafiało do Europy przez Ukrainę. Po przerwaniu tranzytu w 2009 r. Gazprom i Europa doszły do bardzo podobnych wniosków - powiedział cytowany w przemówieniu Miedwiediew, nawiązując do rosyjsko-ukraińskiego konfliktu gazowego ze stycznia 2009 r., który doprowadził do przerwania dostaw dla Europy. - South Stream (omijający Ukrainę - PAP) zmniejszy ryzyko tranzytowe poprzez normalizację udziału gazu eksportowanego przez terytorium Ukrainy - przekonywał wiceprezes rosyjskiego giganta.
Miedwiediew zaznaczył, że nowa rura oznacza ożywienie gospodarcze dla europejskich krajów pogrążonych w kryzysie. Poinformował również o otwarciu w środę przez Gazprom biura kontaktowego w Brukseli, by "zintensyfikować dialog" z Europą.
W Brukseli mówi się, że promowanie tu South Streamu to wstęp do wystąpienia o specjalne potraktowanie rury przez unijną administrację. Chodzi o wyłączenie gazociągu z zasad trzeciego pakietu energetycznego, który przewiduje m.in. dostęp konkurencyjnych dostawców do infrastruktury przesyłowej w UE. Takie częściowe wyłączenie otrzymał wcześniej przebiegający z Rosji po dnie Bałtyku do Niemiec gazociąg Nord Stream.
- Widzieliśmy plan (South Streamu), wiemy, gdzie rozpocznie swój bieg i gdzie go zakończy, przez jakie kraje będzie przebiegać, widzieliśmy też porozumienia między Rosją a różnymi krajami członkowskimi co do trasy i przyznanych praw (...). Dla Komisji Europejskiej nic się nie zmieniło, bo my wkraczamy tylko, gdyby South Stream chciał wyłączenia z istniejącego prawa UE. To dotąd nie miało miejsca - poinformowała rzeczniczka KE ds. energii Marlene Holzner.
Liczący 3 600 km South Stream to wspólny projekt Gazpromu i włoskiej firmy ENI, który ma zapewnić dostawy rosyjskiego gazu do Europy Zachodniej z pominięciem Ukrainy. Ma prowadzić z Rosji przez Morze Czarne do Bułgarii, a następnie do Serbii, na Węgry, do Austrii i Słowenii. Pod koniec października 2012 r. ostateczną zgodę na budowę swoich odcinków gazociągu wydały Węgry i Serbia.