"Od 7 października obserwujemy wzrost antysemickich wypowiedzi i działań ze strony środowisk lewicowych, niestety także akademickich" - powiedział przewodniczący Centralnej Rady Żydów w Niemczech (ZDJ), Josef Schuster w opublikowanym w środę wywiadzie dla tygodnika "Die Zeit".
Zagrożenie ze strony obozu skrajnej prawicy nie zniknęło - ostrzegł Schuster. "Po prostu głos innych jest tutaj mocniejszy. Mówię o tym, ponieważ nas to dotyczy. Chcemy żyć swobodnie w Niemczech, w naszym kraju" - dodał rozmówca "Die Zeit".
Dla wielu Żydów w Niemczech życie zmieniło się na gorsze od czasu ataków Hamasu, zwłaszcza w Berlinie i miastach Nadrenii Północnej-Westfalii - zaznaczył Schuster. "Tam Żydzi noszący jarmułkę lub gwiazdę Dawida na łańcuszku muszą obawiać się zniewagi, a nawet ataku". Schuster skarżył się też na problemy wśród ludności o pochodzeniu migracyjnym ze świata arabskiego i tureckiego.
Przewodniczący ZDJ jest zaniepokojony obojętnością. "Hamas ogłasza dzień gniewu, rodzice boją się posyłać swoje dzieci do żydowskich przedszkoli lub na zajęcia sportowe, ale wielu ludzi w ogóle to nie obchodzi. Nic nie myślą. Nic nie mówią. Nienawiść do nas ich nie dotyka. Ta cisza jest gorzka" - powiedział Schuster.
Opublikowany w środę przez ZDJ sondaż, który przeprowadzono wśród liderów 98 ze 105 gmin żydowskich w Niemczech pokazuje, jak bardzo społeczności żydowskie w Niemczech cierpią z powodu zauważalnie rosnącej wrogości - pisze dziennik "Die Welt". Według ZDJ jedna trzecia społeczności żydowskiej w Niemczech doświadczyła od czasu ataków Hamasu na Izrael 7 października "antysemickich ataków" - do których wliczono np. graffiti czy osobiste obelgi.
Prawie 80 procent liderów społeczności stwierdziło, że od 7 października życie Żydów w Niemczech, a przede wszystkim pokazywanie, że jest się Żydem wyraźnie stało się bardziej niebezpieczne. Obecna sytuacja doprowadza wiele społeczności do "granic ich możliwości" - pokazuje badanie.