Na kopenhaskie ulice wyjedzie ambulans mający służyć prostytutkom za mobilne miejsca schadzek.
Pomysłodawcą stworzenia seks-karetek jest Michael Lodberg Olsen, sam siebie nazywający „społecznym przedsiębiorcą”. Do swojego pomysłu podchodzi żartobliwie - na drzwiach „ambulansu” widnieje napis „Nie pukać, jeśli pojazd się kołysze”. Zapewnia jednak, że inicjatywę traktuje poważnie: umieszczona w środku ambulansu notka informuje prostytutki, że wolontariusze poinformują policję w razie jakichkolwiek oznak użycia przemocy i zachęca do kontaktu z nimi jeśli osoba stała się ofiarą handlu żywym towarem.
„Spójrzcie na prostytutki pracujące na ulicy – 42% z nich spotkało się z groźbą przemocy, podczas gdy w domach publicznych to tylko 3%” - mówi Lodberg Olsen, sięgając do duńskich statystyk. „Uliczne prostytutki doznają wiele przemocy, próbujemy temu zaradzić”
Lodberg Olsen w 2011 roku zasłynął stworzeniem urządzenia o nazwie Fixelance – urządzenia do bezpiecznego wstrzykiwania narkotyków, zamontowanego w karetce podobnej do seks-ambulansu, co miało wkład w zmianę duńskiej polityki narkotykowej. W chwili obecnej działa pięć takich pojazdów. Aktywista jest również odpowiedzialny za uruchomienie czasopisma „Illegal” dotyczącego narkotyków, sprzedawanego przez narkomanów by mogli zarobić na życie. Zainicjował też powstanie specjalnych pojemników zlokalizowanych przy śmietnikach, z których bezdomni mogą w łatwiejszy sposób wybierać butelki zwrotne i puszki.
„Być może to nie zadziała, ale przynajmniej próbujemy. Wiele osób mówi o przemocy wobec ulicznych prostytutek, ale nikt z tym nic nie robi” - mówi Susanne Møller, była prostytutka, aktywistka organizacji wspierającej kobiety lekkich obyczajów.
Otwartym pozostaje pytanie czy nie lepszym rozwiązaniem byłoby sprowadzanie prostytutek ze ścieżki nierządu.