Unia Europejska w myśl traktatów nie ma kompetencji w sprawie prawa aborcyjnego, a legislacja w tym obszarze spoczywa w rękach państw członkowskich – oświadczył rzecznik Komisji Europejskiej Christian Wigand. W imieniu tej instytucji przypomniał jednak, że ma ona zastrzeżenia co do niezależności i legitymacji polskiego Trybunału Konstytucyjnego.
W czwartek sędziowie zależnego od Prawa i Sprawiedliwości Trybunału Konstytucyjnego orzekli o niezgodności z polską konstytucją prawa do aborcji w przypadku ciężkiego upośledzenia płodu. To zanegowanie wypracowanego w latach 90. XX wieku "kompromisu" aborcyjnego. Orzeczenie zapadło większością głosów. Zdanie odrębne złożyło dwóch sędziów: Piotr Pszczółkowski i Leon Kieres.
- Zgodnie z traktatami Unia Europejska nie ma kompetencji w sprawie prawa dotyczącego aborcji. Legislacja w tym obszarze należy do państw członkowskich - odpowiedział rzecznik Komisji Europejskiej Christian Wigand, pytany na konferencji prasowej o reakcję na orzeczenie oraz wyrażane wcześniej przez Komisję obawy dotyczące niezależności polskiego wymiaru sprawiedliwości.
Na pytanie dotyczące wymiaru sprawiedliwości rzecznik Komisji odparł, że ostatni raport Komisji Europejskiej w sprawie praworządności w sekcji o Polsce dotyczył m.in. Trybunału Konstytucyjnego, a obawy dotyczące jego niezależności i legitymacji wyrażane przez Komisję w ramach procedury art. 7 są nadal w mocy.
Należy zwrócić uwagę na wspólne oświadczenie przewodniczących komisji ds. kobiet i komisji wolności obywatelskich Parlamentu Europejskiego. "To orzeczenie popycha kobiety do nielegalnej aborcji i wiąże się z ogromny ryzykiem dla zdrowia" – brzmi opinia przedstawicieli PE.
W europarlamencie pojawiły się głosy o konieczności przeprowadzenia debaty na temat praw kobiet w Polsce, która zakończy się prawdopodobnie rezolucją w tej sprawie. Podkreślił jednak, że Parlament może apelować do polskich władz o zmianę decyzji, jednak nie ma faktycznych narzędzi wpływu na władze w Warszawie.