Mieszkająca w jednej z podkijowskich wsi kobieta przez ponad rok starała się o usunięcie z podwórka wraku rosyjskiego czołgu. „Po nieskutecznej biurokratycznej batalii zdecydowałam, że zostanie z nami, a dochód z przerabianych na pamiątki części pojazdu będzie przeznaczany na wsparcie Sił Zbrojnych Ukrainy” – opowiada 40-letnia Julia, mieszkanka Wełykej Dymerki.
„Wojna zastała nas w domu, pracowaliśmy w polu. Wyjechaliśmy dopiero po kilku dniach, gdy w okolicy zaczęły się walki. W ewakuacji pomogli nam chłopcy z wojsk obrony terytorialnej; znajomi udostępnili nam mieszkanie na zachodzie Ukrainy. Do zrujnowanego domu wróciliśmy w kwietniu” – wspomina kobieta. „Wiemy, że Rosjanie ustawili na naszym podwórku wiele elementów swojego ciężkiego sprzętu, dlatego też wątpimy, by mieszkali w naszym domu – kto chciałby spać obok oczywistego celu ukraińskich wojsk”.
Gospodarstwo, do którego wrócili, było w runie: dom zniszczono do fundamentów, a podwórko było usłane częściami zniszczonego uzbrojenia, żołnierskiego wyposażenia, ciałami poległych obu stron oraz wrakiem rosyjskiego czołgu.
„Na podwórko najpierw weszli saperzy – do wsi przyjechał ich cały autobus” – tłumaczy Julia, dodając, że od początku problem stanowił porzucony wrak czołgu, z którym nikt nie wiedział, co zrobić. „Zaczęłam wysyłać pisma do władz różnego szczebla. Odpowiedź dostałam późno, gdy zdążyliśmy już zasiać ogródek i ruszanie go zniszczyłoby nasze uprawy. Po wielu nieskutecznych próbach usunięcia czołgu wysłałam w końcu pismo, w którym oficjalnie poprosiłam o nieruszanie pojazdu, który już z nami zostanie” – zaznacza kobieta. „Dzieci zdążyły się do niego przyzwyczaić; zdejmują z niego różne części, malują, a następnie sprzedają na aukcjach, z których dochód trafia na konta ukraińskiej armii. Zebraliśmy już w ten sposób ponad 14 tys. dolarów” – chwali się 40-latka i dwójka najmłodszych z trojga jej dzieci.
Mieszkanka Wełykej Dymerki wspomina, że do czołgu zjeżdżali się m.in. różni artyści, którzy tworzyli z jego pomocą swoje dzieła, by także wesprzeć ukraińskich żołnierzy. „Sąsiedzi trochę zazdroszczą nam tej sławy; tego, że kręci się tu tylu urzędników, żołnierzy, artystów czy dziennikarzy” – żartuje kobieta. Mówiąc o samym domu, który jest obecnie odbudowywany i znajduje się w stanie surowym, zaznacza, że jego rekonstrukcję rodzina rozpoczęła sama, dlatego też została wykreślona z list osób oczekujących na pomoc państwa. „Ostatnio poprosiliśmy o wsparcie finansowe przy wstawianiu okien, jednak spotkaliśmy się z odmową” – wskazuje. Wrak czołgu stanowi niemal integralną część podwórka pani Julii i jej rodziny – jest otoczony słonecznikami, czerwoną kapustą oraz różnobarwnymi kwiatami aksamitki i cynii. Rodzina uprawia wokół niego ziemię, zmęczone pracą dzieci odpoczywają na nadgryzionej rdzą armacie, a oddzieloną od reszty konstrukcji wieżyczkę ozdabia m.in. ukraińska flaga.