Unia Europejska potępiła w piątek doprowadzenie do śmierci Białorusina Ramana Bandarenki, który zmarł w wyniku obrażeń odniesionych podczas zatrzymania i zagroziła nałożeniem nowych sankcji na odpowiedzialnych za represje w tym kraju.
- To skandaliczny i haniebny skutek działań władz białoruskich, które nie tylko bezpośrednio i brutalnie przeprowadziły represje wobec własnej ludności, ale także stworzyły środowisko, w którym mogą mieć miejsce takie bezprawne, brutalne akty, ignorując tym samym nie tylko prawa i wolności narodu białoruskiego, lecz także lekceważenie jego życia - wskazał rzecznik.
Dodał, że Unia Europejska składa najgłębsze kondolencje rodzinie i przyjaciołom Ramana Bandarenki.
- UE solidaryzuje się ze wszystkimi Białorusinami, którzy ucierpieli i nadal cierpią z rąk białoruskich władz w następstwie sfałszowanych wyborów prezydenckich z 9 sierpnia. UE nadal zdecydowanie potępia przemoc, jaką władze Białorusi stosują wobec pokojowych demonstrantów, osób zaangażowanych w ruch prodemokratyczny, niezależnych mediów, przedstawicieli społeczeństwa obywatelskiego lub zwykłych obywateli Białorusi"- podkreślił rzecznik.
- Oczekujemy, że władze zaprzestaną przemocy i prześladowań, natychmiast i bezwarunkowo uwolnią wszystkie arbitralnie przetrzymywane osoby, w tym więźniów politycznych, a także zbadają w pełni i przejrzyście wszystkie przypadki łamania i nadużycia praw człowieka oraz pociągną do odpowiedzialności winnych. Unia Europejska nałożyła już sankcje na 55 osób odpowiedzialnych za brutalne represje oraz zastraszanie i jest gotowa nałożyć dodatkowe sankcje - podsumował.
6 listopada weszła w życie druga lista unijnych sankcji na przedstawicieli władz Białorusi, w tym Alaksandra Łukaszenkę, za sfałszowanie wyborów prezydenckich i przemoc wobec protestujących. Nowa lista obejmuje 15 przedstawicieli władz białoruskich. Osoby te są objęte zakazem wjazdu do UE i zamrożeniem aktywów.
Oprócz Łukaszenki na liście znaleźli się m.in. jego syn Wiktar, który jest doradcą prezydenta ds. bezpieczeństwa narodowego i członkiem Rady Bezpieczeństwa, szef sztabu prezydenckiej administracji Ihar Sierhiajenka, szef KGB Iwan Tertel, dowódca jednostki ALFA Siarhiej Zubkow, przewodniczący Sądu Konstytucyjnego Piotr Mikłaszewicz oraz przedstawiciele różnych resortów.
Sankcje to odpowiedź UE na dalsze tłumienie pokojowych protestów na Białorusi i brak odpowiedzi ze strony władz w Mińsku na propozycję dialogu.
Na przyjętej przez UE pierwszej liście objętych sankcjami przedstawicieli władz Białorusi odpowiedzialnych za fałszowanie wyborów i represje wobec protestujących znaleźli się m.in. szefowa Centralnej Komisji Wyborczej (CKW) Lidzija Jarmoszyna, jej zastępca oraz 10 innych członków tej instytucji, a także szef MSW Juryj Karajeu i jego zastępcy oraz dowódcy jednostek specjalnych, w tym OMON-u. W sumie wykaz zawiera 40 nazwisk.
UE uważa, że białoruska CKW i jej kolegium ponoszą odpowiedzialność za bezpodstawne odrzucenie niektórych kandydatów opozycji w wyborach prezydenckich oraz za nałożenie przez komisję nieproporcjonalnych ograniczeń na obserwatorów w lokalach wyborczych. Jak zaznaczono w rozporządzeniu unijnym, CKW zadbała również o to, by skład nadzorowanych przez nią komisji wyborczych miał stronniczy charakter.
Na liście osób objętych restrykcjami znaleźli się szef oddziałów specjalnych OMON Dzmitryj Bałaba, dowódca jednostki specjalnej szybkiego reagowania (SOBR) ppłk Alaksandr Bykau, a także przedstawiciele kierownictwa MSW, w tym szef Departamentu ds. Więziennictwa oraz milicji.
Na Białorusi od wyborów prezydenckich 9 sierpnia trwają protesty, których uczestnicy domagają się ustąpienia Łukaszenki.