Przed budynkiem tajlandzkiego ministerstwa obrony na północy Bangkoku, gdzie mieści się tymczasowa siedziba rządu, protestują przeciwnicy premier Yangluck Shinawatry, żądając jej ustąpienia. Liczba zabitych wtorkowych starć z policją wzrosła do pięciu.
Jak donosi agencja Kyodo, protestujący chcą otoczyć budynek ministerstwa, który od stycznia służy za tymczasową siedzibę pani premier. Właściwa siedziba rządu jest od kilku tygodni okupowana przez protestujących.
Lokalne media donoszą, że premier nie pojawiła się w pracy.
Manifestanci żądają, aby Yingluck Shinawatra ustąpiła i wzięła na siebie odpowiedzialność za starcia, które wybuchły w następstwie przeprowadzenia we wtorek przez policję operacji mającej na celu usunięcie protestujących z zajętych przez nich budynków rządowych w pięciu miejscach stolicy.
Szef Rady Bezpieczeństwa Narodowego Paradorn Pattanatabut zapowiedział, że policja nie będzie próbowała przejmować kolejnych budynków rządowych, lecz skupi się na ochronie pani premier.
Przywódca protestów, były wicepremier Suthep Thaugsuban oświadczył we wtorek, że demonstranci "będą podążać za Yingluck Shinawatrą, bez względu na to, gdzie będzie się znajdować".
Według ministerstwa zdrowia we wtorkowych starciach policji z demonstrantami na ulicach Bangkoku zginęło pięć osób, w tym jeden policjant, a 71 osób zostało rannych. Jak zauważa Reuters, zajścia te były jednymi z najgwałtowniejszych od rozpoczęcia antyrządowych protestów w listopadzie. Od jesieni śmierć poniosło 16 osób, a 705 zostało rannych.
Demonstranci, których liczba w minionych tygodniach nieco się zmniejszyła, od ponad trzech miesięcy domagają się ustąpienia Yingluck Shinawatry. Premier jest postrzegana jako reprezentantka interesów przebywającego poza krajem brata Thaksina Shinawatry, który za jej pośrednictwem wywiera wpływ na politykę rządu. Były szef tajlandzkiego rządu został zaocznie skazany w 2008 r. na więzienie za korupcję.
Chcąc wyjść z kryzysu politycznego, władze ogłosiły rozpisanie przedterminowych wyborów. Opozycja chciała odłożenia głosowania do czasu przeprowadzenia reform politycznych w kraju. Antyrządowi demonstranci domagają się powołania "rady ludowej", której zadaniem byłoby wprowadzenie reform niezbędnych do ukrócenia korupcji w polityce.
Przedterminowe wybory, które przeprowadzono 2 lutego, zostały zerwane przez opozycję w około 10 proc. lokali wyborczych.