Mimo apeli polityków o zaniechanie weekendowych demonstracji tzw. „żółtych kamizelek”, nie słabnie nawoływanie przedstawicieli ruchu do mobilizacji. Zdaniem przedstawicieli części klasy politycznej, po zamachu w Strasburgu organizowanie masowych akcji protestu jest niestosowne i niebezpieczne.
Minister spraw wewnętrznych, Christophe Castaner przyznał, że w sobotę należy się spodziewać w Paryżu „piątego aktu protestów”. Prefekt policji paryskiej Michel Delpuech mówił w wywiadzie dla RTL, że służby przygotowują się na „najtrudniejszy scenariusz”.
– Jutro zastosujemy środki bezpieczeństwa zbliżone co do zakresu, siły, strategii i stosowanej taktyki do tych stosowanych w ubiegłych tygodniach. Wszystko zgodnie z obraną linią rządu. – Naturalnie ściśle współpracujemy z ministrem spraw wewnętrznych Christophem Castanerem, aby przygotować się do sytuacji, która może być najgorsza – powiedział Delpuech.
Poinformował również, że w sobotę na ulicach Paryża pojawi się 8 tysięcy uzbrojonych funkcjonariuszy, a także 14 czołgów. Policja ma zwracać uwagę szczególnie na rozboje i grabieże.
Tymczasem w mediach społecznościowych strony poświęcone protestowi notują dziesiątki tysięcy deklaracji uczestnictwa w manifestacjach. Eric Drouet, jeden z liderów ruchu zapowiedział kilka dni temu, że miejsce zbiórek zostanie podane dopiero w sobotę rano.