Kandydaci na fotel prezydenta Stanów Zjednoczonych Ameryki stanęli po raz pierwszy twarzą w twarz. Hillary Clinton i Donald Trump spierali się o kwestie polityczne, gospodarcze i społeczne przez ponad 90 minut. Kto wygrał?
Według sondaży ponad 30 proc. amerykanów twierdzi, że decyzje odnośnie wyboru swojego kandydata na stanowisko prezydenta USA podejmą po tej i kolejnych debatach publicznych. Po minionej debacie trudno stwierdzić, czy w lepszej formie jest Hillary Clinton z Partii Demokratycznej, czy jej kontrkandydat z Partii Republikańskiej – Donald Trump.
Spotkanie podzielono na trzy bloki tematyczne, pierwszym była ogólnie pojęta gospodarka i „dobrobyt” Amerykanów, drugim były kwestie napięć rasowych i bezpieczeństwa wewnętrznego aż wreszcie w grę weszła polityka międzynarodowa, terroryzm i cyberterroryzm.
Nie obeszło się też bez słynnych ataków Trumpa: – Ona nie nadaje się do bycia prezydentem. Do tego trzeba wytrwałości – atakował republikanin. Clinton nie pozostawała dłużna: – Jak tylko odwiedzi 112 krajów, będzie negocjował pokój, zawieszenia broni, uwolnienie dysydentów, albo spędzi 11 godzin przed komitetem Kongresu, wtedy będzie mógł mówić o wytrzymałości – stwierdziła.
„Ta debata niczego nie rozstrzygnęła”
Uważam, że zdecydowanie Hillary Clinton była lepsza. Była bardziej przygotowana. Aczkolwiek wydaje mi się, że nie było tutaj jakiś takich mocnych momentów, jak widzieliśmy na etapie prawyborów, kiedy walczyli kandydaci. Debata była trochę spokojniejsza. Wydaje mi się, że osoby, które są niezdecydowane, nadal nie wiedzą, na kogo zagłosują. Nie wiem, czy ta debata zmieniła zdanie osób, które są zdecydowane czy nie. Wydaje mi się, że osoby, które popierały Hillary Clinton oglądały debatę i dalej będą ją popierać i osoby, które popierały Donalda Trumpa dalej będą go popierać – mówił w rozmowie z RMF FM Dariusz Barcikowski, konsultant polityczny w Stanach Zjednoczonych.