W ciągu przeszło trzech tygodni demonstracji przeciwko rządowi prezydenta Nicolasa Maduro w Wenezueli straciło życie 19 osób, 318 odniosło rany, a ponad 1 100 aresztowano – ogłosiła wenezuelska prokuratura generalna.
Jak podała prokurator generalna Luisa Ortega, wśród rannych jest 217 osób cywilnych (głównie studentów i uczniów szkół średnich) oraz 81 policjantów i funkcjonariuszy służb bezpieczeństwa.
W Caracas zostały zastrzelone dwie osoby: funkcjonariusz Narodowej Gwardii Boliwariańskiej i kierowca taksówki.
Jak wynika z doniesień portali informacyjnych, obaj zginęli w pobliżu częściowo rozebranej i porzuconej barykady w centrum miasta.
Według prokurator generalnej "znaleźli się tam przypadkowo".
Przyznała ona jednocześnie, że do Prokuratury Generalnej "wpłynęło 25 skarg na pogwałcenie praw człowieka przez funkcjonariuszy bezpieczeństwa publicznego".
– Aresztowaliśmy 15 spośród tych funkcjonariuszy, a pozostali są poszukiwani – dodała Luisa Ortega.
Alfredo Romero, który stoi na czele organizacji pozarządowej Foro Penal Venezolano, zajmującej się monitorowaniem nadużyć i nieuprawnionego stosowania przemocy przez policję, ogłosił listę 33 uczestników demonstracji opozycyjnych poddanych torturom po aresztowaniu przez policję.
Od 12 lutego w Caracas i wielu innych miastach kraju odbywają się masowe demonstracje, głównie z udziałem młodzieży gimnazjalnej i uniwersyteckiej, przeciwko polityce rządu wenezuelskiej partii socjalistycznej w sferze socjalnej i upaństwowieniu znacznej części przedsiębiorstw.
Według protestujących jest ona odpowiedzialna m.in. za wywołanie kryzysu gospodarczego i 50-procentowej inflacji oraz ograniczenie wolności słowa poprzez przejęcie kontroli nad znaczną częścią wenezuelskich mediów.