Prawo do życia od poczęcia, ochrona tożsamości małżeństwa czy prawo rodziców do wychowywania dzieci zgodnie z własnymi przekonaniami mogą być zagrożone, jeśli propozycje Komisji Europejskiej wejdą w życie. KE ogłosiła trzeci „Plan działania dotyczący praw człowieka i demokracji 2020-2024”. Jednocześnie zaproponowała, by Rada Europejska przyjęła go w ramach procedury strategicznych celów i interesów Unii Europejskiej. Na tej podstawie Rada Unii Europejskiej będzie mogła większością kwalifikowaną zamiast jednomyślnie uchwalać stanowiska oraz przeprowadzać działania i projekty sprzeczne z wartościami chronionymi przez Konstytucję RP. Instytut Ordo Iuris przygotował memorandum na ten temat.
Przedstawiony przez Komisję Europejską i Wysokiego przedstawiciela Unii Europejskiej ds. zagranicznych i polityki bezpieczeństwa „Plan działania UE dotyczący praw człowieka i demokracji na lata 2020-2024” ma strategiczne znaczenie dla działań zewnętrznych Unii Europejskiej. Po raz kolejny radykalni aktywiści w nieuprawniony sposób wykorzystują postulat ochrony praw człowieka do forsowania ideologicznych koncepcji. W Planie znajdują się kontrowersyjne postulaty związane z ideologią „gender” oraz tzw. zdrowiem i prawami reprodukcyjnymi i seksualnymi, na stosowanie których w międzynarodowym dyskursie państwa nigdy nie wyraziły powszechnej zgody.
Komisja Europejska – chcąc walczyć z tzw. przemocą ze względu na „gender”, planuje m.in. intensyfikację działań na rzecz przyjmowania i wdrażania kontrowersyjnej konwencji stambulskiej. Dokument ten zakłada, że „przemoc wobec kobiet jest manifestacją nierównego stosunku sił pomiędzy kobietami a mężczyznami na przestrzeni wieków który doprowadził do dominacji mężczyzn nad kobietami i dyskryminacji tych ostatnich”.
Wątpliwości budzą również znajdujące się w dokumencie odniesienia do koncepcji „praw reprodukcyjnych i seksualnych” (SRHR). Co istotne, pojęcie praw reprodukcyjnych od samego początku budziło liczne kontrowersje, a radykalne środowiska stale wykorzystują je do promocji na szeroką skalę aborcji i wulgarnej edukacji seksualnej. Co więcej, już podczas Międzynarodowej Konferencji nt. Ludności i Rozwoju w Kairze (1994), podczas której termin ten został oficjalnie włączony do międzynarodowego dyskursu, państwa celowo nie wyraziły zgody na stworzenie odrębnej kategorii „praw seksualnych” ze względu na jego jeszcze bardziej ideologiczny charakter. Stanowisko to podtrzymywane jest również dziś, czego przykładem są obrady dotyczące Celów Zrównoważonego Rozwoju przyjętych w 2015 r. Z tych przyczyn, posługiwanie się terminem „prawa reprodukcyjne i seksualne” przez Komisję jest całkowicie nieuprawnione.
Dotychczasowe doświadczenia dowodzą, że na forum ONZ Unia Europejska przyjmowała stanowiska, z których niektóre państwa – w tym Polska czy Węgry – wyłamywały się. Dużym echem w mediach obiły się między innymi odrębne stanowiska Polski i Węgier wyrażone podczas kontrowersyjnego Szczytu w Nairobi czy obrad nad przyjęciem Powszechnego Ubezpieczenia Zdrowotnego. Oba wydarzenia dotyczyły kwestii objętych „Planem działania”, takich jak edukacja seksualna czy prawa reprodukcyjne. Mając na uwadze zakomunikowane przez ONZ plany dotyczące m. in. zmiany interpretacji postanowień Pekińskiej Platformy Działań dotyczącej praw kobiet, nie ma wątpliwości, że prób formułowania podobnych ustaleń będzie jeszcze więcej.
„Warto zaznaczyć, że przyjęcie przez Radę Europejską strategicznych celów UE w drodze Planu działania dot. praw człowieka i demokracji oznacza, że Rada Unii Europejskiej będzie mogła uchwalać stanowiska sprzeczne z polskim porządkiem konstytucyjnym w drodze uproszczonej procedury większością kwalifikowaną – zamiast jednomyślnie - i prezentować je na forum międzynarodowym” – skomentowała Magdalena Olek, Zastępca Dyrektora Centrum Prawa Międzynarodowego Ordo Iuris.