Pielęgniarz Nils Hoegel, dwa lata temu został skazany za zabicie dwóch pacjentów. Obecnie podejrzany jest o zamordowanie w Niemczech w latach 2000-2005 co najmniej 84 osób - poinformowali w poniedziałek śledczy zajmujący się tą sprawą. Mężczyzna tłumaczył się m.in. nudą...
W 2015 roku pielęgniarz Nils Hoegel otrzymał wyrok dożywocia za dwa morderstwa i podwójne usiłowanie zabójstwa, które miały miejsce w klinice w Delmenhorst koło Bremy na północnym zachodzie kraju. Hoegel robił pacjentom zastrzyki zawierające zbyt duże dawki leku na serce.
Prokuratorzy wiele razy wspominali o swoich podejrzeniach, że mężczyzna mógł zabić dużo więcej ludzi. W zeszłym roku ocenili, że ofiar mogło być nawet ponad 30. Mieli to być pacjenci z wielu placówek, w których pracował Hoegel.
Sprawa ujrzała światło dzienne, kiedy kolega z pracy Hoegla odkrył, że mężczyzna robił pacjentowi nieprzepisany zastrzyk. Doprowadziło to do pierwszego wyroku dla Hoegla w 2008 roku, gdy usłyszał karę 7,5 roku więzienia za usiłowanie zabójstwa.
Mężczyzna w rozmowie z psychiatrą mówił później o ok. 60 próbach zabójstw. W czasie procesu przeprosił rodziny ofiar. Tłumaczył, że zastrzyki, które robił pacjentom zazwyczaj podczas reanimacji, miały przywrócić ich do życia. Jako inny motyw zabójstw wymienił również "nudę".