Pierwszy minister (premier) Szkocji Humza Yousaf ogłosił rezygnację ze stanowiska lidera proniepodległościowej Szkockiej Partii Narodowej (SNP) i zapowiedział ustąpienie z funkcji szefa rządu, gdy tylko wyłoniony zostanie jego następca.
Humza Yousaf uprzedził w ten sposób prawdopodobną przegraną w zaplanowanych na ten tydzień głosowaniach nad wotum nieufności dla niego jako szefa rządu i dla jego gabinetu. „Aby rząd mniejszościowy mógł skutecznie i efektywnie rządzić, zaufanie we współpracy z opozycją ma fundamentalne znaczenie. I chociaż przejście wniosku o wotum nieufności w tym tygodniu było absolutnie możliwe, nie jestem skłonny szargać moich wartości i zasad ani zawierać umów z kimkolwiek tylko po to, by zachować władzę” - oświadczył Yousaf, który stanowisko pierwszego ministra objął dokładnie przed 13 miesiącami.
Przyznał, że nie zdawał sobie sprawy, jaki gniew u dotychczasowego partnera koalicyjnego, Szkockich Zielonych, wzbudziła jego czwartkowa decyzja o zerwaniu umowy w dotychczasowej formie. Głównym powodem rozpadu funkcjonującej przez ostatnie trzy lata koalicji proniepodległościowej było wycofanie się 18 kwietnia rządu ze swojej sztandarowej obietnicy, jaką była redukcja emisji gazów cieplarnianych o 75 proc. do 2030 roku w stosunku do 1990 roku. Szkocki rząd przyznał, że realizacja tego postulatu jest „poza zasięgiem”.
Zielonym nie spodobała się też podjęta tego samego dnia decyzja, by również w Szkocji wstrzymać terapię hormonalną u dzieci kwestionujących swoją tożsamość płciową. To efekt opublikowanego kilka dni wcześniej raportu zleconego przez publiczną służbę zdrowia w Anglii. Napisano w nim, że istnieją „niezwykle słabe dowody medyczne uzasadniające terapię hormonalną w przypadku dzieci”, a lekarze nie dyskutowali na temat konsekwencji takiej terapii, obawiając się oskarżeń o transfobię.
Yousaf początkowo sugerował, że będzie chciał tworzyć rząd mniejszościowy, licząc, że Szkoccy Zieloni będą go wspierać w głosowaniach, rozmawiał też z jedyną posłanką innej niepodległościowej partii, Alba, ale w weekend coraz bardziej stawało się jasne, że nie ma szans na skuteczne funkcjonowanie rządu. W liczącym 129 posłów szkockim parlamencie SNP ma 63 mandaty.
Ogłaszając rezygnację, Yousaf przyznał, że frustrujący jest dla niego fakt, że ustępuje w sytuacji, gdy niepodległość Szkocji wydaje się być bardzo bliska. „Niepodległość jest frustrująco blisko. Uwierzcie mi, nikt nie odczuwa tej frustracji bardziej niż lider SNP. Ostatnie kilometry maratonu są zawsze najtrudniejsze, a my przebiegliśmy ten wyścig jako zespół i teraz przygotuję się do przekazania pałeczki następcy, który - jestem absolutnie pewien - poprowadzi nas do mety” - mówił. Mający pakistańskie korzenie 39-letni Yousaf pod koniec marca zeszłego roku zastąpił Nicolę Sturgeon na stanowisku lidera SNP i pierwszego ministra Szkocji. Jest szóstym szefem szkockiego rządu od ustanowienia go w 1999 roku, pierwszym wywodzącym się z mniejszości etnicznych i pierwszym muzułmaninem, był też pierwszym w historii muzułmaninem stojącym na czele jakiejkolwiek znaczącej partii politycznej w Wielkiej Brytanii.
Nie powstrzymał jednak kryzysu, w którym w ciągu ostatnich dwóch lat coraz mocniej pogrąża się rządząca w Szkocji od 2007 roku SNP. Przyczyniły się do tego zarzuty dotyczące malwersacji finansowych postawione mężowi Nicoli Sturgeon, brak wizji, w jaki sposób partia chce dążyć do niepodległości i forsowanie budzących kontrowersje projektów, takich jak projekt ustawy, który miał umożliwiać zmianę płci na podstawie własnej deklaracji. Dowodem słabnącej pozycji SNP było to, że w kwietniu po raz pierwszy od 10 lat ukazał się sondaż poparcia, w którym ta partia nie wygrała.