– Ukraiński parlament rozpatrzy wniosek opozycji o dymisję rządu premiera Mykoły Azarowa – oświadczył przewodniczący Rady Najwyższej Wołodymyr Rybak. Polityk skrytykował użycie siły przez milicję i zaapelował o ukaranie winnych zajść.
Rybak zapowiedział, że debata nad wnioskiem o zmianę rządu odbędzie się we wtorek.
– Przedstawię ten wniosek do rozpatrzenia Radzie Najwyższej – poinformował. Przewodniczący parlamentu uważa, że odpowiedzialnych za użycie siły wobec demonstrantów należy ukarać.
– Potępiamy pobicie ludzi na Majdanie (placu Niepodległości w Kijowie - PAP); wszyscy, którzy to zrobili, powinni zostać ukarani – zaznaczył.
Według opozycji, w niedzielnej akcji w Kijowie, na której domagano się podpisania umowy stowarzyszeniowej z UE, oraz dymisji władz, odmawiających przystąpienia do tego porozumienia, uczestniczyło 800 tys. osób. Media, które to relacjonowały mówiły o 200 tysiącach, jednak niektóre stacje telewizyjne podawały, że demonstracje zgromadziły 500 tysięcy ludzi. – Wczoraj na Majdanie Niepodległości było 800 tysięcy ludzi – oświadczył w poniedziałek były szef ukraińskiego MSW Jurij Łucenko, który jest członkiem sztabu kierującego protestami. Ukraińskie władze w ogóle nie podają liczby protestujących.
Łucenko wystąpił przed południem na Majdanie, dokąd obecnie znowu schodzą się ludzie. Polityk zaapelował o przyłączanie się do protestu opozycji i ocenił, że znacząco różnią się one od wydarzeń pomarańczowej rewolucji 2004 roku. – Wtedy wierzyliśmy, że przyjdzie nowy prezydent i wszystko za nas zrobi. Teraz musimy wszystko zrobić sami – powiedział.
W niedzielę w Kijowie odbył się wielki wiec poparcia dla umowy stowarzyszeniowej z Unią Europejską, której władze Ukrainy nie podpisały, argumentując to obawą przed pogorszeniem się relacji handlowych z Rosją. Tego dnia w Kijowie doszło też do kilku ataków na budynek administracji prezydenta Wiktora Janukowycza; zdaniem opozycji była to prowokacja, urządzona przez wynajętych przez władze młodych dresiarzy. Według MSW w starciach ucierpiało 130 milicjantów. Kijowscy lekarze podają, że z prośbą o pomoc medyczną zwróciło się do nich 150 osób.