Niby małe logo, ale jak wiele mówiące. W dobie wojny, nawału bomb, rakiet, ludzkich cierpień rząd Niemiec bawi się w kolory. W sobotni poranek oficjalny profil gabinetu Olafa Scholza w mediach społecznościowych przybrał barwy środowisk lesbijskich, gejowskich, bi i trans. Poziom oderwania u naszych zachodnich sąsiadów nie zna jednak granic.
Pomysłu na to, jak ochronić Europę przed rosyjską agresją na Ukrainę nie ma. Berlin nie specjalnie przejmuje się też losem Starego Kontynentu jako całości.
Nie ma uzbrojenia dla siebie i tych którzy go najbardziej potrzebują, Putin przykręca kurek z gazem, gospodarka siada, świat staje na krawędzi kryzysu. Państwa ościenne biją na alarm. Nowy konflikt na wschodzie nadal spędza sen z powiek dla NATO.
U Niemców zabawa od rana.
"Odwieczna, denerwująca, kulturowo-marksistowska tęcza... Co to ma wspólnego z neutralnością państwa? Węgry są znacznie bardziej demokratyczne niż ten klub tutaj", czytamy w jednym z komentarzy.
W innym Birgit Bergmann zadaje pytanie "jakie jest przesłanie nowego zdjęcia profilowego? Proszę o wyjaśnienie językowe!"
Głos zabiera nawet pracownik Bundewehry Christian Leckerschmecker. "Czy Rosjanie powinni uśmiać się na śmierć??? Więcej niż żenujące, po prostu wstyd!."
Widmo blackoutu już Niemcom niestraszne. Tęcza rozświetli im każdy dzień.