W nocnym klubie dla homoseksualistów w Orlando doszło do strzelaniny, w której zginęło co najmniej 50 osób, a 53 zostały ranne. Jak potwierdziły władze miasta, sprawca został zastrzelony przez funkcjonariusza specjalnej jednostki policji SWAT.
Do strzelaniny doszło w nocy z soboty na niedzielę. Władze podają, że zdarzenie uznano za akt terroru i w wyjaśnianie sprawy zaangażowały FBI.
Według lokalnych mediów, napastnik wszedł do klubu dla homoseksualistów tuż przed jego zamknięciem, zastrzelił ochroniarza i zabarykadował się zakładnikami. Policja wezwała mieszkańców miasta, by trzymali się z dala od budynku. Ze względu na doniesienia o możliwym posiadaniu przez sprawę materiałów wybuchów, na początku interwencji na miejsce wysłano funkcjonariuszy z psami tropiącymi, nie odnaleziono jednak materiałów wybuchowych.
W strzelaninie pomiędzy sprawcą, a policją zginęło 50 osób, a 53 osoby zostały ranne. Jak potwierdziła szef lokalnej policji John Mina, wśród ofiar śmiertelnych jest też sprawca ataku.
Obecnie służby ustalają, czy sprawca działał sam, czy miał wspólników. Z wstępnych ustaleń wynika, że mężczyzna wchodząc do klubu miał przy sobie strzelbę, karabin automatyczny i materiały wybuchowe.
As it should be RT @ABC: Approximately 20 dead in Orlando nightclub shooting; FBI investigating as act of terrorism. https://t.co/8bbVFlMIRM
— Taylor Morales (@ltaylorclarke) 12 czerwca 2016