Kamil Stoch wygrał konkurs Pucharu Świata w skokach narciarskich w niemieckim Willingen. To jego jedenaste zwycięstwo w tym cyklu. Polak odzyskał pozycję lidera klasyfikacji Pucharu Świata.
Drugie miejsce zajął Niemiec Severin Freund, a trzecie Słoweniec Peter Prevc. Stoch wygrał także pierwszy, sobotni konkurs w Willingen.
Scenariusz niedzielnych zawodów był zbliżony do sobotnich. Podobnie jak dzień wcześniej, po pierwszej serii Stoch był drugi, po skoku na odległość 147 m. Prowadził Prevc - 145 m, podczas gdy w sobotę liderem był jego rodak Jurij Tepes. W finale - Polak oddał skok na odległość 145 m, o 13 metrów dłuższy od Prevca i zapewnił sobie zwycięstwo. Najgroźniejszy rywal spadł na trzecie miejsce.
Mistrz świata z Val di Fiemme po dwóch tygodniach przerwy w startach (nie poleciał na zawody do Japonii), gdy tylko trenował na krajowych skoczniach, wrócił do rywalizacji w wyśmienitej formie. Dwa wygrane konkursy w Willingen, ostatnie przed igrzyskami w Soczi, są zapowiedzią wielkich emocji na obiektach olimpijskich, gdzie Polak będzie jednym z głównych kandydatów do medali.
Pozostali podopieczni trenera Łukasza Kruczka nie zachwycili. Do drugiej serii nie awansował Piotr Żyła, który zajął 32. miejsce, lądując na 129 m. 38. był Jan Ziobro - 121 m, a 46. Stefan Hula - 110 m.
Dawid Kubacki, który po pierwszym skoku - 133 m był ósmy, w finale uzyskał tylko 130 m i spadł w klasyfikacji na 22. pozycję. Nie udało się także wejść do czołowej "10" Maciejowi Kotowi. 14. po pierwszej próbie - 138 m, w drugiej miał skok o pięć metrów krótszy, co dało mu ostatecznie 16. lokatę w konkursie.
Obok Stocha, największe powody do zadowolenia mieli w niedzielę w Willingen Słoweńcy. Czterech znalazło się w czołowej dziesiątce. Tak dobrego nastroju nie miał zapewne czterokrotny złoty medalista olimpijski Szwajcar Simon Ammann. W sobotę nie awansował nawet do finału, w niedzielę zajął 25. miejsce.
Polacy po zawodach w Willingen nie wracają do kraju. We wtorek polecą z Zurychu do Soczi, gdzie w niedzielę 9 lutego wystąpią w konkursie na średniej skoczni.