Za nami ponad 2,5-godzinna debata telewizyjna urzędującego prezydenta Francji Emmanuela Macrona i liderki Frontu Narodowego/Zjednoczenia Narodowego Marine Le Pen. Na cztery dni przed wyborami prezydenckimi dotyczyła m.in.: rosyjskiej agresji na Ukrainę, Unii Europejskiej, islamu i bezpieczeństwa Francji. Kto będzie gospodarzem Pałacu Elizejski przekonamy się już w najbliższą niedzielę.
Emmanuel Macron kilkakrotnie atakował Marine Le Pen za prorosyjskie nastawienie. - Myślę, że jest pani jednym z pierwszych europejskich polityków, który już w 2014 roku uznał aneksję Krymu - stwierdził francuski polityk, który zarzucił rywalce "uzależnienie od Putina" i finansowanie wydatków kampanii 2017 roku z pożyczek w rosyjskim banku.
- Jestem całkowicie wolną kobietą - odparła zarzuty Le Pen mówiąc, że żaden francuski bank nie udzielił jej wtedy pożyczki i "nie ma innej zależności niż spłata kredytu". - Popieram wolną Ukrainę, która nie podlega ani Stanom Zjednoczonym, ani Unii Europejskiej, ani Rosji, takie jest moje stanowisko - dodała.
Przewodnicząca Frontu Narodowego/Zjednoczenia Narodowego opowiedziała się przeciwko unijnym sankcjom energetycznym wobec Rosji i optowała za dalszym importem z Rosji gazu i ropy. Poparła natomiast sankcje przeciwko rosyjskim oligarchom oraz sankcje finansowe. Jej zdaniem Rosja i Chiny przez sankcje Unii Europejskiej mogą stać się gospodarczym i militarnym „supermocarstwem” dzięki sojuszowi, do którego zapewne dojdzie.
Marine Le Pen opowiedziała się za udzieleniem pomocy finansowej Polsce w związku z przyjęciem prawie 3 milionów wojennych uchodźców z Ukrainy, krytykując UE za karanie Polski w kontekście praworządności.
Polityk oświadczyła, że należy wspierać Ukrainę i naród ukraiński zmagający się z rosyjską inwazją. - Pomoc humanitarna dla Ukrainy - tak oczywiście, pomoc finansowa - tak, materialna pomoc obronna - tak oczywiście – podkreśliła Le Pen, przypominając, że mer Perpignan i jej bliski współpracownik Louis Alliot udał się na polską granicę, aby sprowadzić ukraińskich uchodźców i zapewnić im bezpieczeństwo w swym mieście.
Le Pen zaprzeczyła oskarżeniom Macrona, że chce wyprowadzić Francję z UE. - Francja nie jest w stanie bronić swoich interesów w Unii Europejskiej - oceniła Le Pen, wskazując m.in. na kwestię pracowników delegowanych w UE, którzy zdaniem kandydatki Zjednoczenia Narodowego, zabierają pracę Francuzom.
Zapewniła, że nie chce by Francja opuściła UE, ale chce reformować funkcjonowanie Wspólnoty. - Nigdy nie widziałam francuskich przywódców broniących interesów Francuzów tak, jak robią to Niemcy – podkreśliła Le Pen.
Na koniec debaty kandydaci starli się w kwestii bezpieczeństwa i światopoglądu w zakresie religii i wolności obywatelskich. - Jestem za zakazem noszenia chust muzułmańskich w przestrzeni publicznej, ponieważ to uniform narzucony przez islamistów - stwierdziła Le Pen. Prezydent odpowiedział rywalce, że taki zakaz doprowadziłby do wojny religijnej we Francji.
Z najnowszego sondażu opublikowanego przez IFOP - Fiducial, ubiegający się o reelekcję Emmanuel Macron może liczyć na 55,5 procent głosów w drugiej turze wyborów prezydenckich. Prezydenta Republiki Francuskiej poznamy 24 kwietnia.