Shen: Amerykanie bardzo liczą na ten sojusz
W obliczu rosnącego zagrożenia ze strony Chin, Stany Zjednoczone osiągnęły "poziom porozumienia ramowego" z Pekinem, które pozwoli uniknąć dodatkowych 100-procentowych ceł na chiński eksport – poinformował sekretarz skarbu Scott Besant. To wstęp do szczytu Trump-Xi w tym tygodniu, podczas którego Donald Trump, odbywający azjatycką podróż dyplomatyczną (z wizytą w Malezji, Japonii i Korei Południowej), ma omówić szczegóły. Jednocześnie w Japonii, kluczowym sojuszniku USA, nowa premier Sanae Takaichi – określana jako "żelazna dama" na wzór Margaret Thatcher i uczennica zamordowanego Shinzo Abe – zapowiada wzmocnienie armii, rewizję eksportu broni oraz zaostrzenie polityki imigracyjnej, by chronić "harmonijne społeczeństwo" przed rosnącą liczbą przestępstw popełnianych przez cudzoziemców. O niuansach geopolitycznych w basenie Pacyfiku mówiła na antenie Radia Republika Hanna Shen.
W audycji Radia Republika ekspertka ds. Dalekiego Wschodu Hanna Shen skomentowała najnowsze doniesienia o "porozumieniu ramowym" między Waszyngtonem a Pekinem.
Stany Zjednoczone osiągnęły, tutaj cudzysłów, poziom porozumienie ramowe z Chinami, które pozwoli uniknąć dalszych stuprocentowych ceł, poinformował wczoraj w telewizji sekretarz skarbu Scott Besant – relacjonowała Shen, podkreślając, że to wstęp do spotkania przywódców. -Rzeczywiście, dojdzie do spotkania w tym tygodniu Xi Jinping-Trump i wtedy poznamy szczegóły tego, co rzeczywiście uzgodniono. Z tego, co mówił Besant, to pewne rzeczy będą jeszcze dyskutowane na spotkaniu obu przywódców. Ale raczej było wiadomo, że skoro dochodzi do spotkania i Xi Jinping zdecydował się przyjechać, to będzie jakieś porozumienie. Ono jest w tej chwili w interesie Xi Jinpinga i im zależy na tym, żeby unormować relacje ze Stanami Zjednoczonymi, a zdecydowanie, żeby nie było żadnego udarzenia w ich eksport, czyli nie było tych dodatkowych stuprocentowych ceł – wyjaśniła.
Shen zaznaczyła kontekst azjatyckiego tour Donalda Trumpa:
To jest w ogóle taki tydzień, na którym bardzo dużo się dzieje, jeżeli chodzi o Azję, bo Trump po prostu odbywa taki przejazd przez Azję, był w Malezji, dzisiaj jest w Japonii, a za chwilę dojdzie do Korei Południowej.
Shen, entuzjastycznie oceniła wybór Sanae Takaichi na premiera Japonii, porównując ją do Margaret Thatcher i podkreślając jej jastrzębie poglądy.
Porównywana jest z panią Margaret Thatcher. Jej poglądy określane jako ostro-konserwatywne. No przede wszystkim jest jastrzębią, orędowniczką wzmocnienia zdolności obronnych Japonii, co akurat cieszy – stwierdziła. - Takaichi, uczennica Shinzo Abe, byłego premiera, niestety zamordowanego kilka lat temu w Japonii, przyjaciela Donalda Trumpa, ma odnowić "bratnio-siostrzany sojusz" z USA.
Te relacje, kiedy Trump był w pierwszej kadencji prezydentem, a Abe był premierem, były tak mocne, że kiedy Trump podejmował jakieś decyzje albo udawał się na jakieś spotkanie dotyczące Azji, to przed tym zawsze dzwonił do Shinzo Abe, aby ustalić pewne rzeczy. Amerykanie na taki bratnio-siostrzany sojusz z Japonią w tej chwili liczą – relacjonowała Shen.
Nowa premier zapowiada zmiany w obronności:
Wybrała na ministra obrony swojego konkurenta, osobę, która razem z nią walczyła o premierostwo, młodego polityka 44-letniego Shinjiro Koizumi i razem zapowiedzieli, że m.in. chcą rewizji japońskich przepisów dotyczących eksportu sprzętu obronnego. W tej chwili Japonia nie może eksportować śmiercionośnego sprzętu obronnego, a zagrożenie ze strony Chin w regionie jest tak duże, że popyt na sprzęt obronny jest dość duży. Japonia traktuje tę zmianę nie tylko jako wzmocnienie krajowego przemysłu obronnego, ale, jak mówią japońscy politycy, jako środek polityczny mający na celu stworzenie pożądanego dla Japonii środowiska bezpieczeństwa. To znaczy np. Japonia dostarczając broń zagrożonym ze strony Chin Filipinom chroni Filipiny, ale chroni także region, chroni samą siebie.
W polityce wewnętrznej Takaichi zaostrza kurs wobec imigracji:
Japonia nie ma wielkich problemów z imigracją, ale rzeczywiście w ostatnich latach tych imigrantów jest więcej i pojawiły się przestępstwa popełniane. [...] przez imigrantów. Nie ma ich wiele, a jednak w takim bardzo harmonijnym społeczeństwie japońskim, no to wywołuje dużą panikę.
Jako pierwsza kobieta na tym stanowisku, Takaichi jest chwalona za determinację:
Ona musiała się przebić tak jak Margaret Thatcher przez ten świat w polityce zdominowany przez mężczyzn, ale także przez taką arystokrację polityczną. Bardzo często w Japonii premierami są ludzie, których ojcowie, dziadkowie byli premierami. [...] z klasy średniej i zdobyła, doszła do najwyższych stanowisk dzięki swojej ciężkiej pracy, ale także sojuszowi ze wspomnianym wcześniej Shinzo Abe. Ona sama nie lubi tego stwierdzenia, kiedy się mówi, że jest pierwszą kobietą. Ona nie jest feministką, uważa, że ludzie powinni odnosić sukces dzięki swojej ciężkiej pracy, a nie pochodzeniu czy płci. Tylko że ten start powinien być równy.
W gabinecie znalazła się m.in. Kimi Onoda, odpowiedzialna za imigrację:
Urodzona w Chicago, która od razu w pierwszych słowach powiedziała, że "będziemy surowo traktować cudzoziemców, którzy nie przestrzegają zasad obowiązujących w Japonii".
Źródło: Republika
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca.
Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.
Jesteśmy na Youtube: Bądź z nami na Youtube
Jesteśmy na Facebooku: Bądź z nami na FB
Jesteśmy na platformie X: Bądź z nami na X