Ponad 460 osób zostało rannych w Katalonii. Wszystko w wyniku niepokoju, jaki spowodowało odbwające się referendum niepodległościowe. Burmistrz Barcelony Ada Colau apeluje do policji, aby natychmiast przerwali działania wymierzone w bezbronną ludność.
– Gdyby Mossos d'Esquadra rzeczywiście wypełnili swoje obietnice i zamknęli przed szóstą rano wszystkie lokale wyborcze, to nie doszłoby do tych dramatycznych wydarzeń. Najważniejsze były pierwsze godziny po rozpoczęciu głosowania, podczas których katalońska policja nie zamknęła punktów wyborczych i nie skonfiskowała kart do głosowania - ocenili reporterzy hiszpańskiego radia.
W piątek Josep Lluis Trapero, szef katalońskiej policji, zapowiedział, że podlegli mu funkcjonariusze bez użycia siły zamkną w niedzielę rano obiekty, w których zaplanowano punkty wyborcze referendum niepodległościowego.
Funkcjonariusze katalońskiej policji odwiedzający lokale wyborcze nie robili nic, aby je zamknąć. W wielu z nich byli witani oklaskami, a niektórzy zachęcali ich do udziału w głosowaniu" - poinformowała madrycka gazeta.
Według autonomicznego rządu Carlesa Puigdemonta katalońska policja nie prosiła hiszpańskich funkcjonariuszy o interwencję" - napisała na swojej stronie internetowej barcelońska gazeta.
Policja vs. Strażacy w #Barcelona #ReferendumCatalogna pic.twitter.com/hVvdjfnOQB
— Polska Suwerenna (@Suwerenna) 1 października 2017
Barcelona 1-O pic.twitter.com/81qlJv4CnC
— Montse (@m2l1973) 1 października 2017