Unijne sankcje gospodarcze nałożone na Rosję za aneksję Krymu zostaną przedłużone jutro o kolejne pół roku, czyli do końca lipca. Dojdzie do tego podczas pierwszego dnia unijnego szczytu w Brukseli.
Jeden z unijnych dyplomatów przekazał brukselskiej korespondentce Polskiego Radia Beacie Płomeckiej, że żaden kraj nie zgłosił sprzeciwu. „Po ataku Rosji na ukraińskie okręty żaden kraj nie miał śmiałości. Obecna sytuacja nie pozwala nikomu tego podważać” – dodał jeden z unijnych dyplomatów.
Już wcześniej mówiło się nieoficjalnie, że sankcje zostaną przedłużone, dziś potwierdzono to podczas ostatniego spotkania przygotowawczego do szczytu. W przeszłości zdarzały się sytuacje, że kilka krajów, między innymi Włochy, Grecja i Węgry zgłaszały wątpliwości i mówiły o konieczności złagodzenia restrykcji nałożonych w 2014 roku, a że do przedłużenia sankcji potrzebna jest jednomyślność, do końca nie było pewne, czy w tym wypadku do tego dojdzie. Ostatecznie za każdym razem udawało się utrzymać jednomyślność wszystkich państw.
Osobną kwestią są ewentualne kolejne sankcje za rosyjski atak na ukraińskie okręty. Na to na razie zgody wśród państw członkowskich nie ma. Z informacji brukselskiej korespondentki Polskiego Radia wynika, że rozważane były różnego rodzaju sankcje - od tych dyplomatycznych, czyli objęcie sankcjami osób, które wydały rozkaz do ataku, miałyby one zakaz wjazdu Unii i zablokowane aktywa w Europie.