Tysiące rolników zablokowało w sobotę drogi i autostrady w wielu stanach Indii, w proteście przeciwko ustawom liberalizującym rynek rolny. Blokada trwała trzy godziny i przebiegła spokojnie.
- Dziś wsparcie całego społeczeństwa jest z rolnikami. Zwycięstwo jest pewne - napisał na Twitterze jeden z liderów protestu Yogendra Yadav.
Sobotnie demonstracje były kolejną fazą trwającego od miesięcy protestu rolników przeciwko uchwalonym w 2020 roku trzem ustawom liberalizującym rynek rolny i stopniowo kończącym praktykę państwowego skupu produktów rolnych, który dla uboższych rolników stanowił kluczowe wsparcie. Zdaniem rządu reformy, które ułatwią dostęp do rynku wielkim korporacjom zapewnią m.in. potrzebne inwestycje w infrastrukturę na wsi.
Protesty zaostrzyły się, gdy pod koniec stycznia, podczas obchodów Dnia Republiki tłum protestujących wdarł się do Czerwonego Fortu w Starym Delhi. Podczas starć z policja zginął rolnik - zdaniem świadków od policyjnej kuli, czemu zaprzeczają władze. Dziennikarzom, którzy opublikowali dowody wideo i zeznania świadków, policja zagroziła aresztem i nakazała zablokowanie kont w mediach społecznościowych. W sobotę władze zawiesiły łączność internetową przy granicach Delhi, gdzie koczują rolnicy.
Protesty indyjskich rolników przyciągnęły uwagę obserwatorów na całym świecie. Poparły je m.in. piosenkarka Rihanna i ekologiczna aktywistka Greta Thunberg, co wywołało ostre reakcje rządzących w Indiach. W piątek urząd Wysokiej Komisarz Narodów Zjednoczonych ds. Praw Człowieka wezwał indyjskie władze do poszanowania praw protestujących do gromadzenia się i swobodnego wyrażania poglądów "online i offline".