Aleksandr Łukaszenka spotkał się z pracownikami agrokombinatu Dzierżyński pod Mińskiem. Na tym spotkaniu prezydent Białorusi wypowiedział się na temat protestów.
Od wyborów prezydenckich, które odbyły się na początku sierpnia w Mińsku i innych białoruskich miastach trwają protesty. Zwycięstwo rządzącego od 26 lat Łukaszenki budzi spore wątpliwości Białorusinów, którzy domagają się wolnych i uczciwych wyborów.
– Przygotowywali dla nas ten bałagan. I Rosja bała się nas stracić. Zachód zdecydował nas jakoś podciągnąć, oczywiście, jak dzisiaj widzimy, przeciw Rosji – stwierdził białoruski przywódca, cytowany przez państwową agencję BiełTA.
Kto stoi za protestami? W ocenie Aleksandra Łukaszenki „planują to wszystko i zarządzają USA, a Europejczycy przygrywają”.
– Tak powiedzieli - tak zrobią. Utworzono specjalne centrum pod Warszawą. Kontrolujemy, wiemy, czym się zajmuje. Zaczęli szczękać gąsienicami. Wiecie, kiedy obok jest niespokojnie i czołgi zaczynają się przemieszczać i samoloty latać, to nie jest to przypadkowe – stwierdził polityk.
Według białoruskiego przywódcy, „niektórym na Białorusi zapłacono, niektórych ogłupili".
– A za granicą w tym czasie ćwiczenia przeprowadzają. Co to takiego? To przygotowania przy konieczności wtargnięcia – ocenił Łukaszenko, przekonując, że przeciwko Białorusi sprzysięgło się kilka „ośrodków sił”, a tam z kolei znajdują się „rządy na wygnaniu”, rozmieszczone „od Ameryki do Warszawy”.