Zgodnie z dekretem przywódcy Wenezueli Nicolasa Maduro święta Bożego Narodzenia zaczęły się tam 1 października. Na głównym placu w Caracas stanęła choinka, ale mieszkańcy pogrążonego w kryzysie kraju nie są w nastroju do świętowania – podały media.
Burmistrzyni Caracas Carmen Melendez przewodniczyła we wtorek tradycyjnej uroczystości zapalenia świateł na krzyżu stojącym na wzgórzu w północnej części wenezuelskiej stolicy. Życzyła mieszkańcom "wesołych i bezpiecznych świąt w rodzinie" – podała agencja EFE.
Według agencji Associated Press choinka na Placu Boliwara w centrum Caracas została ustawiona w nocy z poniedziałku na wtorek. W niektórych dzielnicach pracownicy w pośpiechu instalowali dekoracje, ale nastrój był daleki od świątecznego.
"Myślę, że to okropne, bo jest październik. Nie minęło jeszcze Halloween, a już mamy Boże Narodzenie?" - powiedziała 32-letnia Desire Aguiar, rozstawiając swój stragan z biżuterią i akcesoriami na lokalnym targowisku.
Maduro ogłosił na początku września, że zmienia oficjalny kalendarz świąt i przesuwa Boże Narodzenie w kraju na październik. Nie był to pierwszy taki przypadek. Przeciwnie – w ostatnich latach stało się to w Wenezueli właściwie normą.
Tym razem wenezuelski dyktator ogłosił swoją decyzję w atmosferze oskarżeń sfałszowanie lipcowych wyborów prezydenckich. Władze twierdzą, że wygrał Maduro, ale opozycja opublikowała protokoły sugerujące wysokie zwycięstwo jej kandydata Edmundo Gonzaleza Urrutii.
Podczas protestów po wyborach, brutalnie tłumionych przez władze, zginęło co najmniej 27 osób. Reżimowa prokuratura wydała nakaz aresztowania Gonzaleza, zarzucając mu "poważne przestępstwa", a ostatecznie rywal Maduro wyjechał z kraju i poprosił o azyl w Hiszpanii.
Źródło: PAP