Jeżeli reżim białoruski uważał, że uda mu się zdestabilizować albo podzielić Europę, to bardzo się rozczarował. Jest wręcz odwrotnie, Europa bardziej się zjednoczyła – powiedział premier Łotwy Kriszjanis Karinsz po spotkaniu z szefem polskiego rządu Mateuszem Morawieckim.
Premier Morawiecki w niedzielę rozpoczął serię spotkań z europejskimi liderami w sprawie kryzysu na granicy z Białorusią. Rano tego dnia odbył rozmowę z premier Estonii Kają Kallas, a następnie z szefową litewskiego rządu Ingridą Szimonyte. Wizyta na Łotwie to ostatni punkt niedzielnej podróży.
Podczas wspólnej konferencji premier Łotwy wskazywał, że oba kraje mają wspólne stanowisko i prowadzą wspólne działania w sprawie kryzysu na granicy.
– Jeżeli reżim białoruski uważał, że uda mu się zdestabilizować albo podzielić Europę, to bardzo się rozczarował. Jest wręcz odwrotnie, Europa bardziej się zjednoczyła i skonsolidowała. Państwa bałtyckie i Polska zawsze miały bardzo dobrą współpracę i ściśle koordynujemy nasze działania na wszelkich poziomach– podkreślił Karinsz.
CZYTAJ: UE reaguje na kryzys graniczny. Jest decyzja o karach dla Białorusi
Jak dodał, oba kraje mówią wspólne „nie” hybrydowym atakom ze strony Białorusi. – Nie pozwolimy, by Białoruś wykorzystywała obywateli państw trzecich spychając ich w sposób nielegalny na granicę. Są oni zmuszeni do łamania prawa. Nie tak powinien wyglądać przepływ osób. On powinien być dobrze skoordynowany i kontrolowany. Żadne państwo nie może kontrolować przejść granicznych innego państwa za pomocą obywateli państw trzecich – zaznaczył Karinsz.
Premier Łotwy zwrócił uwagę, że wizyta polskiego premiera jest bardzo ważna, bo potwierdza wspólne stanowisko państw bałtyckich w sprawie obecnego kryzysu. – Będziemy kontynuować koordynacje naszych działań i wymianę informacji. Będziemy wspólnie formułowali nasze stanowisko w odpowiedzi na hybrydowy atak ze strony Białorusi – oświadczył.
Premier Łotwy przekazał, że potrzebna jest także współpraca z Organizacją Narodów Zjednoczonych, jeśli chodzi o powrót migrantów do państw pochodzenia. Dodał, że jest to jedyny sposób wyjścia z kryzysu, który – jak podkreślił – został skoordynowany i zaplanowany przez władze białoruskie.
CZYTAJ: NATO zaniepokojone eskalacją na granicy polsko-białoruskiej
Od początku roku Straż Graniczna zanotowała ponad 34 tys. prób nielegalnego przekroczenia granicy polsko-białoruskiej, z czego ponad 6 tys. w listopadzie, blisko 17,3 tys. w październiku, prawie 7,7 tys. we wrześniu i ponad 3,5 tys. w sierpniu.
Od 2 września w związku z presją migracyjną w przygranicznym pasie z Białorusią w 183 miejscowościach woj. podlaskiego i lubelskiego obowiązuje stan wyjątkowy. Został on wprowadzony na 30 dni na mocy rozporządzenia prezydenta Andrzeja Dudy, wydanego na wniosek Rady Ministrów. Sejm zgodził się na przedłużenie stanu wyjątkowego o kolejne 60 dni.
Sytuacja zaostrzyła się przed tygodniem, kiedy niedaleko przejścia granicznego Kuźnica – Bruzgi po białoruskiej stronie granicy zgromadziła się duża grupa cudzoziemców, która podjęła siłową próbę sforsowania granicy. Grupa przeszła ostatecznie na samo przejście graniczne, gdzie w ostatni wtorek doszło do szturmu na granicę. W stronę polskich służb rzucane były m.in. kamienie oraz kłody drewna; niektórzy funkcjonariusze zostali ranni.
CZYTAJ: Białoruscy dyplomaci nie mają wstępu do kwatery NATO. Stoltenberg: To względy bezpieczeństwa
Obozowisko stworzone przy przejściu ostatecznie opustoszało, a migranci skierowani zostali przez służby białoruskie do centrum logistycznego.
W związku z sytuacją na granicy polsko-białoruskiej ruch graniczny na przejściu drogowym w Kuźnicy został zawieszony od 9 listopada br. do odwołania.