Aleksis Tsipras, skrytykował wpis przewodniczącego Rady Europejskiej Donalda Tuska na jednym z portali społecznościowych. Polski polityk podziękował w nim krajom zachodnich Bałkanów "za wdrażanie części europejskiej strategii, która ma służyć radzeniu sobie z kryzysem migracyjnym".
Wpis Tuska na "Twitterze" interpretowany jest jako zachętę do zaostrzania przepisów na trasie szlaku bałkańskiego, który wiedzie przez Grecję, Macedonię, Serbię i Chorwację. Trasa ta jest najczęściej wybierana przez uchodźców, przy czym z powodu granic zamykanych już przez niektóre kraje, w Grecji utknęło ponad 42 tysiące imigrantów.
Rząd w Atenach zaznacza, że los szlaku bałkańskiego nie został jeszcze przesądzony i decyzje w tej sprawie zapadną na spotkaniu w przyszłym tygodniu. Unijni liderzy zgodzili się podczas ostatniego szczytu, że należy skończyć z przepuszczaniem migrantów z jednego kraju do drugiego, ale nie przyjęto, że szlak zostanie zamknięty, z powodu sprzeciwu Grecji i Niemiec.
Premier Grecji odpowiedział Tuskowi, że "przewodniczący Rady Europejskiej nie powinien zachęcać krajów bałkańskich do podejmowania przez nich jednostronnych decyzji, a raczej skupić się na tym, aby zostały wprowadzone wspólne unijne postanowienia".
Irregular flows of migrants along Western Balkans route have come to an end. Not a question of unilateral actions but common EU28 decision
— Donald Tusk (@eucopresident) 9 marca 2016
I thank Western Balkan countries for implementing part of EU's comprehensive strategy to deal with migration crisis
— Donald Tusk (@eucopresident) 9 marca 2016
The Western Balkans route has come to an end due to unilateral actions by certain countries. EU has no future if it goes on like that. (1/2)
— Alexis Tsipras (@tsipras_eu) 9 marca 2016
We expect D. Tusk, president of EU28 to focus efforts on implementing our common decisions and not encourage those who ignore them. (2/2)
— Alexis Tsipras (@tsipras_eu) 9 marca 2016
Polecamy Nasze programy
Wiadomości
Najnowsze
Sąd pogrążył Bodnara: zatrzymanie posła Romanowskiego było nielegalne. Parlamentarzysta zażąda 200 tys. zł