"Jestem wdzięczny G7 za wspólne stanowisko dotyczące poparcia Ukrainy" - skomentował w serwisie społecznościowym Twitter prezydent Ukrainy Petro Poroszenko. Na zakończonym wczoraj szczycie najbardziej rozwiniętych państw świata, potępiono działania Rosji na terenie Ukrainy i zagrożono władzom w Moskwie zaostrzeniem sankcji.
Konflikt na Ukrainie i aneksja Krymu przez Rosję, nieoficjalnie były głównymi tematami dwudniowe spotkanie państw G7 - grupy najbardziej rozwiniętych krajów świata. W niemieckim Elmau spotkali się m.in. prezydent USA Barack Obama, premier Wielkiej Brytanii David Cameron, kanclerz Angela Merkel i prezydent Francji Francois Hollande. Na spotkaniu G7 zabrakło Rosji, która została wykluczona właśnie ze względu na jej zaangażowanie w konflikt na Ukrainie, naruszanie suwerenności i integralności terytorialnej Ukrainy oraz dokonanie aneksji Krymu.
Poza sytuacją na wschodzie, przywódcy omawiali kryzys w Grecji i jego konsekwencje dla strefy euro, walkę z wirusem ebola, problem zmian klimatycznych oraz kwestię praw kobiet.
Schizofrenia zachodu
Na zakończenie spotkania wydano obszerne oświadczenie, w którym kraje G7 zgodnie potępiły działania władz w Moskwie oraz opowiedziały się za utrzymanie sankcji wobec Rosji, a nawet ich zaostrzeniem „jeśli jej działania będą tego wymagać". Państw podkreśliły też, że aneksja Krymu nie została uznana.
— To jest schizofrenia zachodu — komentował Jarosław Guzy, eksperty ds. międzynarodowych działania państw G7. Jak tłumaczył, chociaż państwa te wydały komunikat na zakończenie spotkania, w którym potępiają Rosję to jednocześnie wciąż utrzymają z nią kontakty na innych płaszczyznach, przez co władze w Moskwie mogą dalej realizować swoją politykę. — Nie sądzę też, aby Putinowi naprawdę zależało na tym, żeby istniały prawdziwe sankcję — dodał.
Czytaj więcej:
Rosjanie masowo emigrują z kraju rządzonego przez Putina
Specjalna wysłanniczka OBWE na Ukrainę zrezygnowała z pełnionej funkcji
Demonstracje przeciwko szczytowi G7. "Nie sprzedawajcie demokracji"