Okultyzm, pedofilia, handel bronią, terroryzm – to tylko część ujawnionych grzechów Hillary Clinton
Wpływowi demokraci domagają się umorzenia szeregu postępowań w sprawach dotyczących powiązań z grupami terrorystycznymi, handlem bronią, pedofilią, handlem ludźmi, pornografią i wyciszenia informacji na temat praktyk okultystycznych, rytuałów voo doo z udziałem czołowych polityków – pisze pch24.pl.
Autor zaznacza, że Media społecznościowe, a w rezultacie także mainstreamowe zostały dosłownie zalane - na kilka dni przed wyborami - tysiącami informacji kompromitujących Fundację Clintonów i ludzi z jej najbliższego otoczenia. Lawina sensacyjnych doniesień z WikiLeaks i innych niezależnych źródeł sprawiły, że główne koncerny medialne nie były w stanie ich „przesiać”, ale musiały się jakoś do nich odnieść."
E-maile Clinton i szefa jej kampanii wyborczej wyciekły w tym samym czasie, gdy organizacja Judical Watch wygrała proces, zmuszając Departament Stanu USA do ujawnienia e-maili dotyczących afery Benghazi. Jednocześnie nowojorska policja nagle zdecydowała się ujawnić istnienie ponad 650 tys. e-maili Clinton i jej doradczyni, które zawierają m.in. materiały pornograficzne. Na laptopie Humy Abedin widnieją kompromitujące zdjęcia jej byłego męża, kongresmena Anthony Weinera.
Dziewięć dni przed wyborami szef FBI James Comey, który pełni swoją funkcję od trzech lat i do końca kadencji ma jeszcze siedem, o ile nie zostanie wcześniej odsunięty, ujawnił, że wszczyna na nowo wcześniej umorzone śledztwo w sprawie e-maili Cllinton. Poinformował o tym Kongres. Po czym dwa dni przed głosowaniem oznajmił, że agenci zapoznali się z e-mailami i nowo odkryte materiały nie mają większego znaczenia. Skąd tak szybka zmiana decyzji? Czy agenci FBI zdążyli przejrzeć w tak krótkim czasie ponad 650 tys. nowych e-maili?
Wielu agentów federalnych i członków społeczności wywiadowczej groziło buntem szefostwu FBI. Domagali się oni ujawnienia amerykańskiej społeczności podstawowych informacji na temat toczącego się śledztwa w sprawie jednego z kandydatów na prezydenta.
Stwierdzenia Comey’a dosłownie tuż przed wyborami, jakoby informacje zawarte w ponad 650 tys. e-maili nie miały istotnego znaczenia, jest co najmniej wątpliwe. Jeśli by tak było rzeczywiście, to nic nie stoi na przeszkodzie, by je ujawnić. Niektórzy analitycy sugerują wprost, że widocznie agenci pracujący nad sprawą odkryli „informacje wybuchowe”.