Obywatele Korei Północnej idą do urn, by zatwierdzić członków jednoizbowego parlamentu, Najwyższego Zgromadzenia Ludowego. To pierwsze wybory za rządów Kim Dzong Una, który przejął władzę w grudniu 2011 r. po śmierci swojego ojca Kim Dzong Ila.
W każdym z 687 okręgów jest tylko jeden kandydat. Przy jego nazwisku na karcie wyborczej głosujący muszą wpisać słowo "tak" lub "nie".
Na plakatach rozwieszonych w Pjongjangu wzywano do głosowania na "tak". Według państwowej agencji KCNA w południe lokalnego czasu frekwencja wynosiła 91 proc.
Wybory parlamentarne odbywają się w Korei Północnej co pięć lat. Podczas poprzednich frekwencja wyniosła 99,98 proc., a 100 proc. głosów oddano na zaproponowanych kandydatów. Według obserwatorów listy kandydatów dają możliwość sprawdzenia, kto cieszy się obecnie poparciem najwyższych władz Korei Północnej.
Kim Dzong Un jest zarejestrowany jako kandydat w okręgu nr 111, który mieści się w pobliżu góry Pektu-san przy granicy z Chinami. Północnokoreańska propaganda głosi, że na tej świętej górze w 1942 roku urodził się Kim Dzong Il.
Wybory najpewniej pomogą 31-letniemu Kim Dzong Unowi umocnić swoją władzę. Najważniejsze jest to, ilu obecnych członków Zgromadzenia zostanie zastąpionych nowymi, młodszymi deputowanymi po skazaniu na śmierć za zdradę i straceniu Dzang Song Teka, wpływowego do niedawna wuja Kim Dzong Una. Jego egzekucja odbyła się w grudniu ub. roku.
Wyniki wyborów zostaną najpewniej ogłoszone w poniedziałek.
Północnokoreański parlament jest formalnie najwyższym organem w państwie, ale w praktyce pełni rolę fasadową. Zbiera się raz lub dwa razy do roku i jedynie zatwierdza decyzje, podejmowane przez kierownictwo kraju. Jego zadania ograniczają się przede wszystkim do aprobowania budżetu, a także decyzji Partii Pracy Korei, dysponującej faktycznym monopolem władzy. Ostatnia sesja odbywał się w kwietniu 2013 r.