Przedstawiciele Parlamentu Europejskiego i krajów członkowskich uzgodnili w nocy ostateczny kształt dyrektywy gazowej dotyczącej Nord Stream 2. Z ustaleń brukselskiej korespondentki Polskiego Radia wynika, że negocjatorzy nieznacznie zmienili piątkowe ustalenia unijnych ambasadorów. Nocny kompromis został osiągnięty w Strasburgu po ponad dziewięciu godzinach negocjacji. By te uzgodnienia stały się obowiązującym prawem, muszą je formalnie zaakceptować europosłowie w głosowaniu na sesji plenarnej i unijni ministrowie.
Zmiany w dyrektywie gazowej, zaproponowane jesienią 2017 roku miały w założeniu utrudnić powstanie Nord Stream 2, bo przewidywały objęcie podmorskiego gazociągu unijnym prawem. Jednak w piątek unijni ambasadorowie złagodzili pierwotny projekt akceptując propozycję Paryża i Berlina. Potwierdzili to dziś negocjatorzy.
W konkretnym przypadku Nord Stream 2 stosowanie unijnych przepisów ma być ograniczone tylko do wód terytorialnych Niemiec, z wyłączeniem wód duńskich i specjalnych stref ekonomicznych. A to oznacza, że na Niemcy spadnie obowiązek negocjowania z Rosją zastosowania tych przepisów. Podczas nocnych ustaleń wzmocniona została rola Komisji Europejskiej w tym procesie, która też może przejąć prowadzenie rokowań. Jeśli jednak będą to robić Niemcy, to Komisja będzie nadzorować cały proces i będzie mieć wpływ na ich wynik.
- Wynik tych negocjacji musi być najpierw pokazany do wglądu Komisji, która może ale nie musi wyrazić zgody na podpisanie porozumienia. To jest tak ostry zapis, że trudno sobie wyobrazić, żeby mógł być ostrzejszy i żeby nie mogło być zastosowane unijne prawo. Jesteśmy w zupełnie innej sytuacji. Zasadnicza zmiana - powiedział Polskiemu Radiu przewodniczący parlamentarnej komisji energii Jerzy Buzek, który w imieniu europosłów prowadził negocjacje.
Europoseł Zdzisław Krasnodębski przyznał w rozmowie z Polskim Radiem, że wzmocnienie roli Komisji Europejskiej jest ważne, ale on sam nie jest w pełni zadowolony z negocjacji i złagodzenia zapisów. Powiedział, że Komisja przekonuje, że nawet w takiej formie, znowelizowana dyrektywa utrudni powstanie Nord Stream 2 i że kluczowy jest obowiązek rozdziału właścicielskiego, który nie podoba się Gazpromowi.
- Tak nas przekonują bardzo optymistycznie przedstawiciele Komisji. Czy to będzie tak wielka przeszkoda dla tego projektu, to zobaczymy. Ja osobiście mam wątpliwości, czy jednak te przyjęte nasze zapisy nie są zbyt słabe. To pokaże praktyka - powiedział europoseł Zdzisław Krasnodębski.
Rozdział właścicielski to wymóg, że jedna firma nie może być jednocześnie dostawcą gazu i właścicielem rurociągu. Ten rozdział spowoduje, że Gazprom nie będzie mógł być właścicielem rury. Będzie zmuszony też zapewnić dostęp do gazociągu innym firmom zainteresowanym przesyłem surowca. Jednak zastosowanie unijnych przepisów będzie możliwe tylko na wodach terytorialnych Niemiec, bo takie wprowadzono ograniczenia. Europoseł Jerzy Buzek dodał, że objęcie Nord Stream 2 unijnymi przepisami wymusza też na Gazpromie zapewnienie dostępu do gazociągu innym firmom zainteresowanym przesyłem surowca.
Unijne wymogi dotyczą również cen za gaz. - Musi też być zagwarantowana przejrzystość taryf. Nie można będzie stosować dyskryminacyjnych taryf - dodał Jerzy Buzek.
Mimo, że niektóre zapisy zostały złagodzone w porównaniu z pierwotną wersję, przewodniczący parlamentarnej komisji energii uważa, że dobrze się stało, że porozumienie zostało osiągnięte teraz, bo jeszcze przed końcem tej kadencji Parlament Europejski może je zaakceptować. Jerzy Buzek dodał, że po majowych wyborach byłoby trudniej. A przyjęcie przepisów teraz oznacza, że obejmą one Nord Stream 2, który ma być sfinalizowany przed końcem roku.