Norwegia: Utoya - setki strzałów Breivika
22 lipca 2011 r., na norweskiej wyspie Utoya, ekstremista Anders Breivik zabił 69 i ranił 33 uczestników letniego obozu Młodzieżowej Ligi Robotników, sekcji Norweskiej Partii Pracy. Wcześniej tego samego dnia zdetonował bombę pod siedzibą norweskiego premiera w Oslo, co kosztowało życie ośmiu osób i raniło setki niewinnych ludzi. Jutro mija dziewięć lat od najczarniejszego dnia w historii Norwegii.
18-letnia Kaya spędza wakacje na obozie letnim na wyspie Utoya. Świetnie się bawi w towarzystwie siostry i rówieśników. W pewnym słychać strzały, najpierw z daleka, potem bliżej. Niektórzy sądzą, że to myśliwy. Ale ten poluje na ludzi – tak zaczyna się film „Utoya. 22 lipca” w reż. Erika Poppe. Trzeba go obejrzeć, zwłaszcza w przeddzień największej tragedii w dziejach Norwegii, o której opowiada.
Film, który jest dostępny w sieci, pokazuje jednak, co tak naprawdę stało się na wyspie Utoya. Położony na jeziorze Tyrifjorden, zaledwie pół kilometra od lądu, niewielki skrawek ziemi, gęsto porośnięty lasem, ma też polany. To tu od lat rozbijane są namioty obozu letniego Młodzieżowej Ligi Robotników, do których wyspa zresztą należy.
Właśnie z powodu otoczenia polan gęstwiną leśną, młodzież nie od razu mogła zorientować się, że na ich teren wdarł się szaleniec. Breivik, zaopatrzony w karabin i całą pulę nabojów, z zimną krwią zaczął dosłownie „polować” na obozowiczów. Jednych zaskakiwał, innych bezlitośnie gonił, aby w końcu dopaść. Najpierw strzelał na tych, którzy akurat siedzieli przy namiotach, potem zaczął przeczesywać systematycznie las.
Niewielkie rozmiary wyspy dawały sadyście tę przewagę, że miał więcej „celów” w zasięgu ręki – film unaocznia właśnie taki stosunek Breivika do atakowanych urlopowiczów. Poza tym mógł kontrolować tych, którzy próbowali z wyspy uciec na ląd stały – z nimi rozprawiał się równie bezwzględnie. Nie rozróżniał płci – strzelał tak samo do chłopców i dziewcząt. Nie znał litości, nawet gdy o nią błagały.
Film oddaje rosnący strach i panikę „tropionej” przez Breivika młodzieży, która nie miała dokąd uciec, ale też postawy heroiczne, próby niesienia wzajemnej pomocy. Obraz jest tym cenniejszy, że jego scenariusz powstał w oparciu o opowieści świadków, którzy przeżyli i odtwarza wiele autentycznych wątków.
Inną propozycją, która przybliża wydarzenia w Norwegii, jest mini-serial zatytułowany „22 lipca”. Produkcja znanych twórców norweskich, Sary Johnsen i Påla Sletaune dopełnia obrazu przedstawionego we wcześniej opisanym filmie. Pokazuje bowiem, co stało się w dzielnicy rządowej w Oslo. Tam Breivik, w przebraniu policjanta, zaparkował nyskę nafaszerowaną materiałami wybuchowymi tuż pod wejściem do siedziby premiera. Właśnie ze względu na jego strój ochrona nie od razu zorientowała się, że wóz jest „trefny” i te chwile kosztowały życie ośmiu osób. I setki rannych, bo siła detonacji była tak wielka, że z okien – nie tylko rządowego budynku, powylatywały wszystkie szyby raniąc przechodniów, ale też zatrudnionych w okolicznych biurach. Pył, wirujące w powietrzu tysiące kartek, lecące w dół fragmenty tynku, deski, metalowe ościeżnice – te kadry przypominają sceny po ataku na Word Trade Center, bo hekatomba dotknęła całą dzielnicę.
Utoyi dedykowany jest też film „22 lipca” Paula Greengrassa, oceniany przez krytyków jako najsłabszy z tych poświęconych norweskiej tragedii.
Anders Breivik został skazany na 21 lat więzienia, z możliwością nieograniczonego przedłużenia wyroku, jeśli nadal będzie uznawany za zagrożenie dla społeczeństwa.