Jak informuje „Suddeutsche Zeitung” niemiecki służby od dłuższego czasu wiedziały, że Anis Amri, zamachowiec z Berlina, szykuje się do przeprowadzenia terrorystycznego ataku. Podczas pobytu w Niemczech Amri miał kontaktować się z wpływowymi działaczami ISIS.
Już w maju 2016 r. niemieckie służby sklasyfikowały Anisa Amriego jako „niebezpiecznego”. Podczas pobytu w Nadrenii Północnej-Westfalii Tunezyjczyk miał utrzymywać kontakty z lokalną komórką salafitów – radykalnych muzułmanów. Miał tam również odwiedzić kilkanaście meczetów i nawiązać bliski kontakt z Abu Waalą, terrorystą znanym jako „kaznodzieja bez twarzy”. Abu Waala, uznawany za jednego z kluczowych działaczy Państwa Islamskiego, został zatrzymany w listopadzie.
Wiadomo było również, że Amri posługiwał się co najmniej 8 różnymi tożsamościami i często zmieniał miejsce zamieszkania. W notatkach na jego temat można znaleźć informacje, że „znał procedury policyjne i miał umiejętności działania w konspiracji”. Służby wiedziały, że Tunezyjczyk szukał w internecie instrukcji budowy bomby rurowej i interesował się procesami chemicznymi, które pozwalały na produkcję materiałów wybuchowych. Amri miał również w jednej z rozmów z członkiem ISIS w lutym proponować siebie jako zamachowca-samobójcę.