„Organizacja B4Ukraine oskarża niemieckie firmy, prowadzące nadal działalność gospodarczą na terenie Rosji, o napełnianie kremlowskich zasobów zbrojeniowych. Przez ostatnie półtora roku, od początku wojny w Ukrainie, tylko kilka firm całkowicie zakończyło swoją działalność w Rosji” – pisze portal RedaktionsNetzwerk Deutschland (RND).
Organizacja B4Ukraine poinformowała w poniedziałek w Berlinie, powołując się na dane Kijowskiej Szkoły Głównej Handlowej, że spośród blisko 400 niemieckich firm w Rosji dwie trzecie nadal tam działa. Tylko 25 % jest w trakcie wychodzenia z Rosji. Całkowicie wycofało się do tej pory zaledwie 8 % przedsiębiorstw.
Ogólnie spośród wszystkich firm zagranicznych 44 % rozpoczęło lub zakończyło już wychodzenie z rosyjskiego rynku.
B4Ukraine podało, że za 2022 rok niemieckie firmy w Rosji zapłaciły podatek dochodowy w wysokości 402 mln USD (378 mln euro). To mniej niż firmy z USA (712 mln USD), ale więcej niż szwajcarskie (275 mln USD).
B4Ukraine jest międzynarodową koalicją, skupiającą organizacje pozarządowe, których celem jest blokowanie dostępu do zasobów gospodarczych, stojących za rosyjską agresją. Organizacja podkreśla, że jej ustalenia nie dotyczą łamania sankcji. „Korporacje, które w dalszym ciągu prowadzą handel z Rosją, przyczyniają się do wspierania działań wojennych poprzez płacone podatki, wspierane łańcuchy dostaw i dostarczane technologie” – wyjaśniło B4Ukraine.
Organizacja wskazała, że udział w tym procederze mają też firmy niemieckie, podważające w ten sposób wsparcie dla Ukrainy, udzielane ze strony rządu federalnego i niemieckich obywateli. „Co więcej, ich ciągła obecność legitymizuje wojnę w oczach przeciętnych Rosjan” – podkreślono w raporcie.
Niemiecką spółką o największej sprzedaży w Rosji w ubiegłym roku było Metro AG. Firma ta nie wyraziła do tej pory zamiaru wycofania się z Rosji.
Metro znalazło się w gronie firm, które argumentują swą dalszą obecność w Rosji „sprzedażą towarów pierwszej potrzeby”. Zdaniem przedstawicieli B4Ukraine jest to wymówka, często stosowana przez firmy zagraniczne. „Są zachodnie firmy, które faktycznie produkują w Rosji niezbędne towary, np. leki. Ale produktów takich jak ciastka czy lemoniady z pewnością nie da się umieścić w tej kategorii” – stwierdzili eksperci.
Rzecznik Metra potwierdził, że działalność firmy w Rosji będzie kontynuowana. Przypomniał, że „zarząd spółki kilkakrotnie publicznie potępiał wojnę Rosji z Ukrainą”, a od początku wojny w Rosji firma nie przeprowadzała nowych inwestycji. „Odpowiadamy również za naszych blisko 10 tys. pracowników i dostawy żywności dla naszych klientów biznesowych w Rosji, a Rosja to duży biznes, mający znaczenie dla całego portfolio grupy” – wyjaśnił rzecznik.
B4Ukraine podkreśliło, że angażując się w biznes na terenie Rosji „firmy grają w rosyjską ruletkę”, bowiem pośrednio pomagają finansować rosyjskie zbrodnie wojenne. Dodatkowo ryzykują powiązaniem z praniem pieniędzy, finansowaniem terroryzmu oraz przestępczością zorganizowaną i cyberprzestępczością. Firmy w ten sposób niszczą także swoją reputację, ryzykując wykluczeniem np. z zamówień publicznych w przypadku odbudowy Ukrainy.