W Niemczech rośnie w siłę rosyjska mafia, a liczebność jej członków ocenia się na kilkadziesiąt tysięcy osób – ostrzega w rozmowie z "Welt am Sonntag" Holger Münch, szef Federalnego Urzędu Kryminalnego Niemiec (BKA).
Münch zwraca uwagę na to, że rosyjska mafia operuje w obszarach, które jak dotąd nie były domeną przestępczości zorganizowanej. Chodzi między innymi o włamania do mieszkań i kradzieże ze sklepów. Jak dodaje, rosyjsko-kaukaskie organizacje przestępcze rozwijają się na Zachodzie bardzo dynamicznie, wywołując szkody o wartości miliardów euro .
– W jednym ze śledztw stwierdzono, że gruziński złodziej kradł ze sklepów dziennie towar o wartości 500 euro. Tym samym tylko w przypadku kradzieży sklepowych dokonywanych przez członków rosyjskiej mafii powstają roczne straty w wysokości pół miliarda euro – podkreśla szef BKA, tłumacząc, że jedną z najbardziej niebezpiecznych organizacji przestępczych jest powstała w czasach ZSRR grupa tzw. "Worów w zakonie", czyli szanowanych w świecie rosyjskiej mafii najważniejszych kryminalistów.
Według szacunkowych danych przekazanych przez Müncha, 8 do 10 proc. więźniów w niemieckich zakładach karnych to osoby rosyjskojęzyczne. Co więcej, część członków mafii ubiega się o azyl. – Szczególnie w przypadku kandydatów do azylu, którzy wykorzystują prawo azylowe do popełniania czynów przestępczych, trzeba zadbać o to, by ich pobyt był jak najkrótszy i by nastąpiła jak najszybsza deportacja – przekonuje szef BKA. Jak dodaje, Federalny Urząd Kryminalny współpracuje w tych sprawach z urzędem ds. migracji i uchodźców (SPA).