Niemcy wyślą broń do Iraku?
Minister spraw zagranicznych Niemiec Frank-Walter Steinmeier nie wykluczył – pomimo wcześniejszych zastrzeżeń - dostaw niemieckiej broni dla irackich Kurdów walczących z dżihadystami z Państwa Islamskiego.
Steinmeier zaznaczył, że Niemcy chcą na razie kontynuować pomoc humanitarną oraz zająć się organizacją miejsc zakwaterowania dla irackich uchodźców. – W obecnej chwili nie wykluczam, że w razie potrzeby, jeżeli sytuacja zagrożenia będzie się utrzymywała, będziemy musieli dostarczyć także broń – powiedział szef niemieckiej dyplomacji wczoraj wieczorem w wywiadzie dla drugiego programu telewizji publicznej ZDF.
– Nie chcielibyśmy tego robić, ale ofensywa islamistów, ich cynizm i brutalność, mordowanie ludzi i ścinanie im głów świadczy o tym, że mamy do czynienia z nadzwyczajną sytuacją, na którą musimy zareagować – wyjaśnił polityk SPD, dodając, że decyzja o wysłaniu broni nie jest "sprawą jutra", lecz rząd nie może "zamykać sobie drogi na przyszłość".
Steinmeier powiedział, że należał do tych polityków, którzy zabiegali o zwołanie nadzwyczajnego posiedzenia ministrów spraw zagranicznych krajów UE w sprawie pomocy dla Iraku. Takie spotkanie odbędzie się prawdopodobnie jutro. – Mam nadzieję, że znajdziemy wspólną odpowiedź na to wyzwanie – powiedział Steinmeier. Dodał, że ma nadzieję, iż szefowie dyplomacji 28 państw uzgodnią "całościowy pakiet", który pomoże Irakowi.
Niemiecki rząd zmienił w ciągu dwóch dni radykalnie swoje stanowisko wobec Iraku. Jeszcze w poniedziałek rzecznik rządu zapewniał, że Berlin ograniczy się wyłącznie do pomocy humanitarnej dla irackich uchodźców. Powoływał się na obowiązującą od 2000 roku zasadę zakazującą dostaw broni do stref walk. We wtorek o krok dalej poszła minister obrony Ursula von der Leyen, ogłaszając, że Niemcy wyślą także sprzęt wojskowy, z wyjątkiem broni służącej do zabijania.
Wczoraj przed południem Pałac Elizejski oświadczył, że Francja wyśle broń do Iraku.
Sunnickie Państwo Islamskie, które uważa szyitów za heretyków zasługujących na śmierć, opanowało w błyskawicznej ofensywie rozpoczętej w czerwcu szereg miast na północy Iraku i ogłosiło powstanie tam oraz w Syrii kalifatu. Zarówno chrześcijanom, jak i mniejszości Jazydów, których członków nazywają "czcicielami diabła", dają wybór między śmiercią a konwersją na islam.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
Kurdowie czekają na broń. Chcą sami rozprawić się ekstremistami