Nawalny: Zachód powinien objąć sankcjami oligarchów i ich rodziny
Zachód powinien nałożyć sankcje wizowe i finansowe na rosyjskich oligarchów takich jak Roman Abramowicz, właściciel klubu Chelsea, a także na członków ich rodzin - ocenił opozycjonista Aleksiej Nawalny w wywiadzie opublikowanym w "Financial Timesie".
- Zamiast dodawać do "czarnych list" rosyjskich bojowników walczących na wschodzie Ukrainy, Zachód powinien wciągnąć na te listy rodziny kremlowskich urzędników, takich jak Władisław Surkow czy Wiaczesław Wołodin. Obaj są współpracownikami prezydenta Władimira Putina. To ich dzieci latają do Paryża na weekend, a nie dowódcy, którzy walczą w Donbasie - wskazał Nawalny.
Uderzyć w oligarchów
Jeśli najbogatsi ludzie w Rosji, tacy jak Abramowicz czy inny oligarcha Aliszer Usmanow "nie będą mogli pojechać do swoich rezydencji w Londynie czy Szwajcarii, to będzie miało znaczenie" - argumentuje Nawalny w rozmowie z "FT". Zaapelował także do Zachodu: "musicie uderzyć w propagandzistów wojennych, tych którzy finansują wojnę, w prawdziwą partię wojny".
Nawalny wskazał również na takich ludzi jak Oleg Dobrodiejew, szef państwowego holdingu telewizyjnego WGTRK, czy znany prezenter telewizyjny Władimir Sołowiow. Ten ostatni "znany jest z tego, że w tygodniu w swoich show oczernia Zachód, a potem w piątek wieczorem odlatuje do własnej rezydencji nad jeziorem Como (we włoskich Alpach)" - pisze "FT". Nawalny podkreślił, że Putin konsekwentnie mianuje na stanowiska w gospodarce młodych ludzi z rodzin osób ze swego bliskiego otoczenia. - Kilka lat temu sądziliśmy, że to po prostu nepotyzm, ale teraz zdajemy sobie sprawę, że jest to długoterminowe planowanie - on buduje władzę dynastyczną - powiedział Nawalny. Wyraził przekonanie, że Putin jest zdeterminowany, by rządzić do końca życia.
Grupa niezadowolonych czy opozycja
- Tylko inna kombinacja zachodnich sankcji, wymierzonych we wszystkie klany, które pomagają Putinowi kontrolować bogactwa Rosji, może zmienić sytuację - ocenił opozycjonista. Wywiad przeprowadzono po zabójstwie Borysa Niemcowa. Jak zauważa "FT", po jego śmierci Nawalny stoi przed "niełatwym pytaniem, jak przemienić grono ludzi niezadowolonych z władzy Putina w prawdziwą opozycję". Opozycjonista wskazał, że Niemcow spełniał rolę łącznika - mógł "połączyć wszystkich w opozycji, od liberałów do skrajnej lewicy, ale też mógł rozmawiać z ludźmi z systemu, jak komuniści, którzy nie zgadzali się z jego poglądami, ale byli otwarci na dialog z nim".
Do tej pory sankcje przyjęte przez USA i UE wobec przedstawicieli Rosji objęły urzędników państwowych, niektórych oligarchów oraz ludzi bezpośrednio zaangażowanych w aneksję Krymu i konflikt w Donbasie. Zachód ograniczył także państwowym bankom rosyjskim i firmom sektora naftowego dostęp do kapitału. W środę Stany Zjednoczone wpisały na swą "czarną listę" dalsze osoby, w tym Aleksandra Dugina, ideologa odbudowy imperium rosyjskiego.
38-letni Nawalny - adwokat, bloger i bojownik z korupcją - to jeden z przywódców protestów w Moskwie w 2012 roku przeciwko powrotowi Władimira Putina na Kreml. We wrześniu 2013 roku Nawalny uczestniczył w wyborach mera Moskwy, ustępując tylko obecnemu merowi Siergiejowi Sobianinowi.
Czytaj więcej: