Według wyliczeń ukraińskich władz Rosja okupuje obecnie około 20 procent terytorium Ukrainy, bronimy się przed niemal całą rosyjską armią. Z kolei wojska lądowe podkreślają bohaterstwo pilotów. Ratują rannych mimo że sami mają 10% szans na przeżycie.
O sytuacji wojennej opowiedział prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski w wystąpieniu przed parlamentarzystami Luksemburga. – Musimy się bronić przed niemal całą rosyjską armią. Wszystkie rosyjskie formacje wojskowe znajdujące się w gotowości bojowej są zaangażowane w tę inwazję – alarmował. Dodał, że linia frontu ciągnie się przez ponad tysiąc kilometrów.
Z kolei ukraińskie wojska lądowe podkreślają bohaterstwo swoich pilotów, którzy mimo zagrożenia latają nad okupowanym terytorium. – Wszyscy byliśmy świadomi tego, że w 90 proc. przypadków zginiemy – mówił jeden z nich, uczestniczący w misji do Azowstalu. – W tym samym momencie przychodziła jednak refleksja, że musimy zawieźć pomoc i zabrać stamtąd rannych, dlatego podejmowaliśmy ryzyko.
Jak dodał, największa trudność polegała na tym, że trzeba było dostarczyć pomoc do miejsca położonego w głębi terenu zajętego przez wroga, znajdującego się ponad 100 km od ukraińskich pozycji. – Na całym tym odcinku gęsto rozmieszczono rosyjskie systemy obrony przeciwlotniczej. Nawet nie chodzi już o to, że zadanie było trudne. Zrealizowanie takiej misji wydawało się wręcz niemożliwe. Jak widać, dało się jednak tego dokonać, bo to zrobiliśmy – opowiadał.
Szef ukraińskiego wywiadu wojskowego (HUR) Kyryło Budanow opowiedział, że do obleganego przez siły rosyjskie kombinatu Azowstal w Mariupolu wykonano siedem misji powietrznych z dostawami broni i żywności. W misjach uczestniczyło w sumie 16 śmigłowców Mi-8, z których siłom rosyjskim udało się zestrzelić dwa. Do Azowstalu, wówczas ostatniego punktu ukraińskiego oporu w Mariupolu, oprócz broni, amunicji i żywności dostarczono leki oraz 72 żołnierzy pułku Azow.