Stany Zjednoczone otrzymały informacje wywiadowcze, z których wynika, że Iran poprosił sojusznicze milicje, by nie atakowały amerykańskich celów - przekazał wiceprezydent USA Mike Pence w wywiadzie dla stacji CBS News.
"Otrzymujemy zachęcające informacje wywiadowcze, że Iran wysyła wiadomości do sojuszniczych milicji, aby te nie atakowały amerykańskich celów i cywilów. Mamy nadzieję, że ta wiadomość zostanie potwierdzona" - powiedział Pence.
"Iran już dokonał zemsty za zabicie generała Kasema Sulejmaniego i nie będzie podejmował nowych działań wojskowych, jeśli nie będzie agresji ze strony Stanów Zjednoczonych" - oświadczył w środę w Nowym Jorku ambasador Iranu przy ONZ Madżid Tacht Rawanczi. "Wszystkie nasze wojskowe działania były proporcjonalne do zabicia Kasema Sulejmaniego. One zostały zakończone. Jeśli Stany Zjednoczone więcej nie będą podejmować wojskowych działań wobec Iranu, to z naszej strony też ich nie będzie" - zapewnił.
W nocy z wtorku na środę z terytorium Iranu wystrzelono ponad 20 pocisków rakietowych na cele USA w Iraku - bazę wojskową Ain Al-Asad, położoną 160 km na zachód od Bagdadu, oraz bazę w Irbilu, w irackim Kurdystanie na północy kraju.
Iran przeprowadził ostrzał w odwecie za zeszłotygodniowy atak amerykańskich dronów w Bagdadzie, w którym zginął generał Kasem Sulejmani, dowódca elitarnej irańskiej jednostki wojskowej Al-Kuds.
Według irańskiej telewizji państwowej w atakach odwetowych zginęło 80 "amerykańskich terrorystów" oraz "poważnie uszkodzone" zostały śmigłowce i sprzęt wojskowy.
Z kolei prezydent USA Donald Trump oświadczył, że w atakach Iranu na amerykańskie bazy w Iraku nie ma ofiar śmiertelnych ani znacznych strat, udało się ocalić personel wojskowy baz dzięki systemowi ostrzegania przed atakiem.
Amerykańskie media, w pierwszych komentarzach po środowym wystąpieniu Donalda Trumpa, oceniają, że znajdujące się na krawędzi wojny Iran i USA doprowadziły do rozładowania napięcia.