Reinholda Thurnera oskarżono o przetrzymywanie w skrzyni do zbierania jabłek 44-letniej Polki. Kobieta przebywała w skrzyni przez dwa tygodnie. Otrzymywała do jedzenia jedynie jabłka i trochę wody. Odnaleziono ją po tym jak jej zaniepokojone dzieci zawiadomiły policję. Mężczyzna twierdzi, że chciał jej dać nauczkę, a Polka mówi, że chciał ją zabić.
Właściciel gospodarstwa rolnego Reinhold Thurner jest oskarżony o porwanie i torturowanie swojej byłej partnerki, a zarazem pracownicy. 44-letnia Polka zniknęła 15 sierpnia. Kiedy przestała odbierać telefon, jej zaniepokojone dzieci przyjechały do Werony i zawiadomiły karabinierów. Nie wiadomo dlaczego zaginięcia 44-latki nie zgłosiła jej siostra, która także pracowała dla Thurnera - informuje Fakt.pl.
Po dwóch tygodniach kobieta została odnaleziona na polu w miejscowości Sommacampagna. Thurner uwięził ją w specjalnej skrzyni rolniczej, która służy do przechowywania jabłek.
Thurner przyznał się do uwięzienia byłej partnerki, ale zarzekał się, że przebywała tam zaledwie jeden dzień. – "Nie leży w mojej naturze znęcanie się nad kimkolwiek czy to zwierzętami, czy ludźmi" – napisał w oświadczeniu, które otrzymał sąd. Twierdzi, że zrobił to ponieważ podczas kłótni Polka zaczęła grozić mu nożem. – "Chciałem dać jej nauczkę" – tłumaczył, dodając, że kobieta "miała zrujnować jego firmę".