Martwe zwierzę dostrzeżono na belgijskich wodach Morza Północnego. Odholowano go na plażę niedaleko kurortu De Haan, nieopodel Ostendy. Naukowcy próbują ustalić przyczyny śmierci ssaka.
Znalezisko wywołuje niemałe zamieszanie. Policja zmuszona była odgrodzić miejsce, w którym znajduje się 18-metrowy morski ssak. To pozwala trzymać na dystans gapiów i turystów.
– Zwierzę mogło być chore. Ludzie nie powinni mieć do niego dostępu – podkreślił biolog z Królewskiego Belgijskiego Instytutu Nauk Przyrodniczych Jan Haelters.
Okaz będzie badany przez uczonych trzech ośrodków - z Instytutu Królewskiego oraz z uniwersytetów w Gandawie i Liege. – Przeprowadzimy sekcję zwłok, pobierzemy próbki, np. żołądka, aby ustalić przyczynę śmierci – tłumaczył Haelters.
Naukowcy usiłują dowieść jak płetwal dostał się do belgijskich wód, co go zabiło oraz skąd pochodził.
Ze względu na specyfikę tego gatunku konieczne było podjęcie specjalnych środków ostrożności.
Płetwal ma grubą warstwę tłuszczu, który po śmierci zaczyna się rozkładać. W ciele gromadzą się gazy, samo zwierzę puchnie. Z tego powodu jeszcze na plaży rozcięto grzbiet zwierzęcia, by zapobiec rozerwaniu ciała.
Wieloryb być może zostanie usunięty z plaży w piątek; to zależy od pogody. Na miejscu już jest spychacz i koparka.
Dode walvis spoelt aan op strand De Haan. https://t.co/eO0O1ELktN pic.twitter.com/sHEUzMNkHC
— VTM NIEUWS (@VTMNIEUWS) 25 października 2018