Przeprowadzenie 2 listopada wyborów w obwodach donieckim i ługańskim stworzy szansę przejścia do dialogu i poszukiwania kompromisu z uwzględnieniem interesów wszystkich stron na Ukrainie - uważa rosyjskie MSZ.
W oświadczeniu rosyjski resort spraw zagranicznych twierdzi, że taki dialog i kompromis zakładały dokumenty podpisane w ramach "procesu mińskiego".
Rosyjskie media piszą, że władze kijowskie i pospolite ruszenie (tak w Rosji nazywa się prorosyjskich separatystów - PAP) uzgodnili we wrześniu w Mińsku przy pośrednictwie Rosji i OBWE rozejm i szereg kwestii dotyczących statusu Donbasu. Podkreślają, że w celu realizacji uzgodnień Kijów przyjął ustawę o specjalnym statusie tych rejonów, w tym o wyborach do lokalnych organów władzy 7 grudnia. Tymczasem separatyści zapowiedzieli, że 2 listopada przeprowadzą własne wybory.
MSZ Rosji pisze, że "liderzy (samozwańczych) republik - Donieckiej Republiki Ludowej (DRL) i Ługańskiej Republiki Ludowej (ŁRL) - już przed Mińskiem twierdzili, że przeprowadzenie na tych terenach wolnych wyborów na zasadach samorządowych utoruje drogę do wspólnego działania na rzecz zachowania jednolitej gospodarczej, kulturalnej i politycznej przestrzeni Ukrainy".
Rosja - zaznacza MSZ - "będzie sprzyjać temu, by zwycięzcy wyborów na wschodzie Ukrainy potwierdzili ten kierunek".
Kijów i Zachód uważają, że zaplanowane przez separatystów wybory w Donbasie przeczą mińskim porozumieniom ws. uregulowania konfliktu na wschodniej Ukrainie. Moskwa twierdzi, że nie ma powodu, by nie uznać tych wyborów. Zachód, zdaniem Kremla, nie powinien przeceniać wpływu Rosji na, jak to ujął sekretarz prasowy prezydenta Rosji Dmitrij Pieskow, "kierownictwo (samozwańczych) republik i ich mieszkańców".