- Ruch oporu w Gazie ma dziś pociski, które mogą uderzyć w Tel Awiw i dalej - ostrzegł w niedzielę Ismail Hanije, lider rządzącej w Strefie Gazy islamistycznej organizacji, w trakcie swej wizyty w Libanie. Spotkał się tam m.in. z przywódcą szyickiego i proirańskiego Hezbollahu Hasanem Nasrallahem.
"Ruch oporu w Gazie ma dziś pociski, które mogą uderzyć w Tel Awiw i dalej" - powiedział Hanije, który odwiedził Liban po raz pierwszy od 30 lat.
Wygłosił on przemówienie w obozie dla uchodźców palestyńskich Ein el-Hilwe, gdzie został przyjęty jak bohater przez uzbrojonych mężczyzn, którzy nieśli go na ramionach, co widać na nagraniach zamieszczonych na Twitterze. Według Agencji ONZ ds. Pomocy Uchodźcom Palestyńskim (UNRWA) w 12 obozach dla uchodźców w Libanie mieszka ponad 475 tys. Palestyńczyków, pozbawionych praw obywatelskich i często żyjących poniżej granicy ubóstwa.
Jak zauważa agencja AP, Hanije był krytykowany podczas swojej wizyty w Libanie w mediach społecznościowych. W jednym z postów sarkastycznie zapytano, czy nie byłoby lepiej, gdyby groził Izraelowi z Zachodniego Brzegu Jordanu, gdzie władzę sprawuje skonfliktowany z Hamasem rząd Autonomii Palestyńskiej. Autor innego postu twierdził, że Liban ma w tej chwili wystarczająco dużo problemów i nie potrzebuje jeszcze Hamasu.
Hamas ogłosił w poniedziałek, że dzięki mediacji Kataru zawarł porozumienie z Izraelem, mające zakończyć trwającą niemal od miesiąca wymianę ognia. Armia izraelska ostrzeliwała Strefę Gazy prawie każdej nocy w odwecie za palestyńskie ataki rakietowe i wypuszczanie balonów ze środkami zapalającymi i wybuchowymi, które spowodowały ponad 400 pożarów w Izraelu.