Sekretarz prasowy prezydenta Federacji Rosyjskiej Dmitrij Pieskow oświadczył, że Rosja nie wyznaczyła sobie ram czasowych, w których miałaby odpowiedzieć na nowe sankcje Zachodu.
Rzecznik Kremla oznajmił też, że Moskwa nie otrzymała od Waszyngtonu żadnych sygnałów mówiących o możliwości uchylenia sankcji zastosowanych wobec FR.
– Przypomnę słowa prezydenta, który podkreślił, że nie zrobimy niczego, co mogłoby zaszkodzić nam samym. Wszystko, co zrobimy, będzie służyć naszym własnym interesom – powiedział Pieskow, cytowany przez radio RSN (Russkaja Służba Nowostiej).
Sekretarz prasowy Władimira Putina przekazał, że "na razie nie ma informacji, jakie firmy i osoby miałyby zostać objęte rosyjskimi kontrsankcjami".
Pieskow oświadczył również, że Moskwa nie otrzymała od Waszyngtonu żadnych sygnałów mówiących o możliwości uchylenia sankcji. – Informacje w gazetach - to na dwoje babka wróżyła. My nic nie wiemy o źródłach w Waszyngtonie (na które powołują się media) – dodał rzecznik.
Dziennik "Kommiersant", powołując się na wysokie rangą źródło w administracji USA, poinformował na swojej stronie internetowej o warunkach, na jakich Waszyngton może złagodzić sankcje przeciwko Rosji.
– Przede wszystkim oczekujemy od Rosji wycofania wszystkich żołnierzy i całości sprzętu wojskowego z terytorium Ukrainy. Rosja powinna także przestać popierać grupy zbrojne i najemników na Ukrainie – cytuje rosyjska gazeta swojego rozmówcę w Waszyngtonie.
Według niego "władze FR powinny uwolnić wszystkich zakładników, w tym dwoje szczególnie ważnych - pilotkę Nadieżdę Sawczenko i krymskiego reżysera Ołeha Sencowa".
– Ponadto żądamy ustanowienia kontroli i zapewnienia bezpieczeństwa na granicy rosyjsko-ukraińskiej, a także przywrócenia suwerenności Ukrainy nad jej własną granicą przy stałym monitoringu ze strony Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie (OBWE) – przytacza "Kommiersant" swoje źródło w administracji USA.
Informator dziennika przekazał, że strona amerykańska "nalega na utworzenie strefy buforowej po obu stronach granicy". – Ten ostatni punkt jest szczególnie ważny, gdyż w minionych miesiącach byliśmy świadkami bezpośredniego ostrzału ukraińskiego terytorium ze strony Rosji przy użyciu ciężkiej artylerii - cytuje "Kommiersant" swojego rozmówcę.
Wiceminister spraw zagranicznych FR Siergiej Riabkow, którego przytacza agencja RIA-Nowosti, oznajmił, że Rosja nie zamierza prowadzić dialogu z USA na temat antyrosyjskich sankcji, ponieważ uważa je za sprzeczne z prawem.
Riabkow oświadczył też, że w postępowaniu administracji USA wobec Rosji "nie ma żadnej logiki, chyba że kieruje się ona dążeniem do odegrania się za własne niepowodzenia w niektórych regionach, w tym na Ukrainie".
Doradca prezydenta Rosji ds. gospodarczych Andriej Biełousow poinformował w ubiegłym tygodniu, że Moskwa przygotowała drugi pakiet kontrsankcji, stanowiących odpowiedź na nowe restrykcje wobec Rosji. Z jego wypowiedzi wynikało, że obejmą one m.in. zakaz importu samochodów, w tym używanych, oraz niektórych wyrobów przemysłu lekkiego.
Minister rozwoju gospodarczego Aleksiej Ulukajew wypowiedział się przeciwko wprowadzeniu takich posunięć. Oświadczył, że zamiast kontrsankcji należy pomyśleć o tym, jak pomóc podmiotom gospodarczym objętym restrykcjami Zachodu.
– Naszym zadaniem jest, by pomóc sobie, a nie zaszkodzić im. Dlatego powinniśmy postępować tak, by nie wystawiać na ryzyko własnych konsumentów. Przede wszystkim - na ryzyko inflacyjne – powiedział Ulukajew agencji RIA-Nowosti.
7 sierpnia Rosja wprowadziła zakaz importu owoców, warzyw, mięsa, drobiu, ryb, mleka i nabiału z USA, UE, Australii, Kanady i Norwegii. W ten sposób odpowiedziała na sankcje zastosowane wobec niej przez Zachód w związku z rolą Moskwy w konflikcie na Ukrainie. Spowodowało to jednak silny wzrost cen żywności w samej FR. Eksperci szacują, że wskutek embarga inflacja w Rosji w tym roku może być o 1,5-2 proc. wyższa niż zakładano.